Całkowicie odcięły się od świata, żyły w ciągłym strachu. Nie wpuszczały na posesję nikogo poza dzielnicowym. Nie chciały się leczyć, dlatego sąd wydał postanowienie o umieszczeniu 63-latki i jej 25-letniej córki w szpitalu psychiatrycznym.
– Furtka była z pięć razy okręcona łańcuchem – mówi jeden z sąsiadów. – Nie wiem, jak one robiły zakupy, bo w ogólne nie wychodziły z mieszkania. Nie było z nimi kontaktu.
Do środka nie wpuszczały nikogo: ani rodziny, ani pracowników opieki społecznej, którzy zainteresowali się losem pań po sygnale od krewnych.
Jedyną osobą godną zaufania był dzielnicowy. – Dzielnicowy jest policjantem pierwszego kontaktu, dlatego z różnymi problemami się styka – mówi Joanna Kopeć, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – Cieszy nas fakt zaufania do munduru.
25-latka przerwała studia i od zimy przebywała w czterech ścianach. Nie uczyła się, nie pracowała, nikt jej nie widział na dworze.
Ale próby nakłonienia kobiety oraz jej matki do leczenia spaliły na panewce. Dlatego też sąd rodzinny – na wniosek ośrodka pomocy społecznej – wydał postanowienie o przymusowym leczeniu obu kobiet w szpitalu psychiatrycznym.
– Zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia psychicznego wystąpiliśmy z takim wnioskiem, bo baliśmy się, że dojdzie do tragedii – mówi Kazimierz Seń, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zamościu. – Przecież mogłyby się zagłodzić albo zamarznąć.
Sąsiedzi wspominają, że 63-latkę ciężko doświadczył los.
– W wypadku zginął jej mąż, później pochowała starszą córkę – opowiada pani Maria. – Może zaczęło się od depresji, która z czasem zaczęła zżerać również jej młodszą córkę?
W zeszłym tygodniu obie panie wyruszyły w drogę do szpitala.
– Obie kobiety żyły w ciągłym lęku i bały się wyjść z domu – mówi Filip Kościuszko, psychiatra z Centrum Zdrowia Psychicznego w Zamościu. – To rodzaj psychozy. Splot trudnych zbiegów okoliczności sprawił, że bardzo obawiały się świata. Mam nadzieję, że pobyt w szpitalu przyniesie pozytywne efekty.
Panie nie zostaną same. – Po zakończeniu leczenia obejmiemy je indywidualnym planem pomocy – zapewnia kierownik GOPS.