Zamość, miasto renesansu, wygrywa konkursy piękności. Turyści fotografują się na tle ratusza, renesansowych kamieniczek. Podziwiają Rynek Wielki, Solny z podświetlaną fontanną, ale nie wiedzą, że Zamość to także miasto zakazów i nakazów. W różnego rodzaju zakazach przoduje Stare Miasto.
Po wielu interwencjach tabliczki z ławek usunięto. Teraz mania zakazów pojawiła się na zamojskich osiedlach mieszkaniowych. Na osiedlach "Kilińskiego” ich Wspólnoty Mieszkaniowe widocznie mają mnóstwo pieniędzy do wydania, skoro na każdym trawniku w trójkącie ulic Kilińskiego, Piłsudskiego i Kamiennej pojawiło się kilkadziesiąt znaków zakazu.
Na osiedlach Kilińskiego nie wolno: wyprowadzać psów na tereny zielone, grać w piłkę (na jedynym osiedlowym boisku dla dzieci przy ul. Kilińskiego postawiono blok mieszkalny), nie wolno jeździć (zakaz ruchu) rowerami po szerokich alejkach... Pojawiły się też "samozwańcze” zakazy parkowania no i oczywiście zakazy dokarmiania gołębi.
Przy jednym z parkingów osiedlowych przylegających do ul. Kilińskiego obowiązuje ZAKAZ PRZEJŚCIA DLA PIESZYCH, o czym informuje stosowna tablica. Smaczku zakazom dodaje znak ustawiany po każdym większym deszczu u zbiegu ul. Kilińskiego i zamojskiej obwodnicy. Tam po deszczu tworzy się głębokie jezioro, pułapka na kierowców. Ulica Kilińskiego to ulica przemysłowego Zamościa. Przy tej ulicy znajduje się kilkadziesiąt hurtowni, kilka dużych zakładów pracy, no i dojazd do największego w Zamościu marketu TWIERDZA. Od ponad 10 lat mieszkańcy Zamościa walczą o remont tego odcinka ulicy i... nic. Miejski Zarząd Dróg i Mostów jednak obiecuje, że remont kiedyś będzie.
Złośliwi twierdzą, że na zamojskich osiedlach Kilińskiego brak tylko zakazu oddychania i porostu trawy, którą niestety trzeba kosić. Odwiedzający Zamość turyści powinni najpierw zapoznać się z obowiązującymi tu zakazami, albo przygotować pieniądze na mandaty.
Co sądzicie o wszechobecnych zakazach? Czekamy na Wasze komentarze poniżej