W niedzielę w łuckiej katedrze uczczono pamięć Polaków pomordowanych 66 lat temu na Wołyniu. Wcześniej potomkowie ofiar złożyli kwiaty w miejscach kaźni.
– Przecież byliśmy sąsiadami i taką straszną nam śmierć zadali – mówiła w Łucku Zofia Szwal z Zamościa. 66 lat temu mieszkała z rodziną w Orzeszynie niedaleko Porycka. W „krwawą niedzielę” Ukraińcy zamordowali jej rodziców oraz siostrę i brata ojca. – Nikt się tego nie spodziewał – mówi pani Zofia, choć przypomina sobie, że w przeddzień strasznego mordu w Orzeszynie pojawiła się starsza Ukrainka z sąsiedniej wioski prosząc, by uciekali. Nikt jednak jej nie posłuchał. Zginęło ponad 300 osób.
Takich historii są tysiące. W niedzielę potomkowie pomordowanych Wołyniaków z Zamościa odwiedzili w drodze do Łucka miejsca kaźni m.in. w Fundumie, Sielcu, Porycku i Skurczu. Po ich rodzinnych wioskach nie ma śladu. Nie wszędzie pozwolono im ustawić krzyż, gdzie mogą zapalić znicze, złożyć kwiaty i pomodlić się za najbliższych.
Za dusze pomordowanych modlili się później w łuckiej katedrze Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Nabożeństwo koncelebrowane przez biskupa Marcjana Trofimiaka na żywo transmitowała TVP Polonia.
– Co roku, w drugą niedzielę lipca, modlimy się tu za dusze pomordowanych rodaków – powiedziała nam 74-letnia Irena Kostecka, która od urodzenia mieszka w Łucku. – To nasz chrześcijański obowiązek. Podkreśla, że obecnie stosunki z Ukraińcami są poprawne. W 280-tysięcznym Łucku mieszka około 3 tys. Polaków.
– Dobrze, że ta przemilczana zbrodnia wychodzi w końcu na światło dzienne – uważa Ewa Siemaszko, badaczka ludobójstwa dokonanego na wołyńskich Polakach podczas II wojny światowej i współautorka monografii „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939–1945”.
– Jesteśmy w szczególnym miejscu. To właśnie w katedrze zbierali się 66 lat temu półnadzy, poranieni rodacy, którym udało się uciec przed śmiertelnym ciosami – dodaje.
Kresowianie czekają na jedno magiczne słowo. – Władze ukraińskie powinny uderzyć się w pierś i przeprosić nas – mówi Janina Kalinowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu.
Według szacunków polskich historyków, w latach 1939–45 z rąk OUN-UPA zginęło na Wołyniu w ok. 50–70 tys. Polaków.