Na gniazdach w okolicy Grabowca zimuje kilka bocianów. Nie odleciały jesienią do ciepłych krajów. Miejscowi obawiają się,
że ptaki zamarzną.
W gminie Grabowiec bocianów latem nie brakuje. Niemal w każdej wiosce założyły po kilka gniazd. Ludzie wierzą, że ptaki przynoszą szczęście domom, na których gniazdują i sprzyjają prokreacji. Na zimę boćki odlatują do Afryki i na południe Europy. Jednak trzech „odmieńców” zostało. Jeden z boćków mieszka w gnieździe na kominie kotłowni, przy fermie drobiu w Grabowcu.
– W tym roku wychowało się u nas tylko jedno młode, ale jesienią rodzice zostawili swego jedynaka. Nie wiadomo, dlaczego. Bociek poluje na myszy przy stodołach, wygrzebuje robaki z ziemi, czasem miejscowi go parówkami dokarmiają. Na razie nie głoduje – mówi Adam Wołoszyn, pracownik fermy.
Pan Adam chce bociana przetrzymać przez zimę w jednym z pomieszczeń na fermie. Próbował już go złapać, ale ptak okazał się sprytniejszy niż by się mogło wydawać.
W oddalonych od Grabowca o kilka kilometrów Majdanie Tuczępskim zimują dwa inne bociany. Mieszkańcy wioski mówią, że ptaki wyglądają jeszcze rześko. Podchodzą blisko gospodarstw, ale złapać się nie dają. – Sami nie damy rady. Do tego trzeba zawołać fachowców od ptactwa. Dzwoniliśmy w tej sprawie do zamojskiego zoo, ale bez odzewu – powiedział Dziennikowi jeden z gospodarzy.
Dyrektor zamojskiego ogrodu tłumaczy, że każdego roku część bocianów rezygnuje z wyprawy do cieplejszych krajów. Są to głównie osobniki chore, słabe lub z późnych lęgów. Ptaki wprawdzie nieźle znoszą niskie temperatury (nawet do minus 10 stopni), lecz bez pomocy człowieka zimy nie przetrwają. – Niestety, ogród nie przyjmuje bocianów, bo nie mamy możliwości zapewnienia im kwarantanny – powiedziała nam Jadwiga Stoczkowska, dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Zamościu. – Pomocy ptakom powinien udzielić Urząd Gminy. Bociany mogą być skierowane do schronisk dla ptaków. Najbliższe jest w okolicach Chełma.
Co na to władze gminy? Pomogą ptakom? – Boćkom nie damy zginąć – obiecuje Zdzisław Koszel, wójt Grabowca.