Mieszkaniec Zamościa, który publicznie chwalił się przyrodzeniem, nie zapłaci uzgodnionej z policją grzywny.
W październiku zamościanka wracała z córkami i sąsiadką do domu przy ul. Wyszyńskiego. Mężczyzna, którego mijały na klatce schodowej, ściągnął przed nimi spodnie. Zatrzymany przez policję 32-latek zeznał, że nie zamierzał chwalić się klejnotami, tylko zrobić siku.
Ale z drugiej strony - bez mrugnięcia okiem - postanowił dobrowolnie poddać się karze. - Sprawcy, który publicznie dopuścił się nieobyczajnego wybryku, grozi areszt, ograniczenie wolności, grzywna do 1,5 tys. zł lub nagana - informuje kom. Joanna Kopeć, oficer prasowy zamojskiej policji.
Chwalipięta uzgodnił ze stróżami prawa, że zapłaci 500 złotych grzywny. Ale sąd grodzki uznał, że to zbyt łagodna kara i skazał go na miesiąc ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania pracy na cele publiczne. I to pod nadzorem. Wyrok właśnie się uprawomocnił.
Podobnych wykroczeń nie brakuje.
Delikwentom, którym żal było wydać złotówkę na toaletę, wlepiono mandaty od 100 do 150 złotych. Większa kara spotkała mieszkańca Zamościa, który kilka lat temu szarpał się na targowisku z kolegą. Gdy do akcji wkroczyli policjanci, wykrzyczał, gdzie ich ma, a na koniec próbował obsikać. Mężczyzna trafił do izby wytrzeźwień, bo miał ponad 4 promile alkoholu. Musiał zapłacić za nocleg, a dodatkowo spowiadać się przed sądem nie tylko z nieobyczajnego wybryku, ale i znieważenia policjantów.
Wczesną wiosną ukraińska delegacja patrzyła ze zdumieniem na delikwenta, który
vis-a-vis Ratusza rozebrał się jak do rosołu. Mężczyzna był pijany. - Bełkotał, że jest wolnym człowiekiem i wraca właśnie na łono natury - opowiada Gramatyka. - Błyskawicznie musiał się ubrać. Ale nie został ukarany, bo to był bezdomny bez grosza przy duszy.
Mandatu uniknął również artysta, który kilka lat temu podczas Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Intuitywnych "Fortalicje” na golasa paradował po Starówce. Bo spełniał artystyczne wizje.