Przed zawodami osiemnastolatek nie zmrużył oka przez kilka nocy. Tak przeżywał występ. Teraz okrzepł i zdaje sobie sprawę, że to dobre dla amatorów, ale były wicemistrz Polski musi trzymać fason. Adrenalina jednak pozostała.
- Boccia to jest moje całe życie - mówi siedzący na wózku inwalidzkim rezolutny nastolatek. - Po prostu kocham ten sport!
Wtórują mu koledzy z zamojskiego ośrodka "Krok za Krokiem”.
- Co jest pięknego w tej dyscyplinie? Najfajniejsze są emocje. Jeżeli widzisz, że twoja bila leci wprost do białej, to serce rośnie - przekonuje Marcin Kiciak, który razem z Bartłomiejem Nowosadowskim reprezentował ostatnio zamojską placówkę na międzynarodowych zawodach w stolicy Austrii.
- Był to pierwszy start naszych zawodników w rozgrywkach międzynarodowych i mimo że nie zajęli medalowych miejsc, zaprezentowali się bardzo dobrze - uważa Maria Król, szefowa stowarzyszenia "Krok za Krokiem” w Zamościu.
Trenują ostro
Ze względu na dużą niepełnosprawność kończyn górnych, Bartek używa do rzutów specjalnej rynny (na turniejach zawodnicy dzieleni są na kategorie uwzględniające ich niepełnosprawność ruchową).
- Na treningach jest drewniana, na zawodach używa się metalowych albo szklanych rynien - tłumaczy fachowo Marcin.
Wyręcza w ten sposób serdecznego kolegę, który ma kłopoty z mową. "Rynniarzom” takim jak Bartek pomagają asystenci. - Ich zadaniem jest wykonywanie poleceń zawodnika, czyli ustawianie w konkretnym odcinku rynny bili - mówi Piotr Dropek, asystent Ireneusza Klimka, trenera boccia w "Krok za Krokiem”. - Podczas zawodów asystent nie może obrócić się w kierunku pola gry.
Mierzą wysoko
- Chcemy grać jak najwięcej za granicą, bo na turniejach międzynarodowych naliczane są punkty, dzięki którym najlepsi mogą trafić na paraolimpiadę - wskazuje Piotr Dropek. - Wierzymy, że nam w końcu też ta sztuka się uda.
W grudniu zamościanie chcą wypaść jak najlepiej na zawodach tej rangi, a że wystąpią przed własną publicznością, to w ciemno można liczyć na sukces.
W tej chwili tę dyscyplinę uprawia w zamojskim ośrodku 10 chłopców, ale są i dziewczyny: Katarzyna Rozkres, Katarzyna Zając i Karolina Kopiel.
Rośnie im konkurencja, bo za boccia biorą się najmłodsi podopieczni placówki. W grupie juniorów do 7 roku życia na pochwałę zasługują już Dawid Kusztykiewicz, Diana Pokrywka, Lena Bator i Wiktoria Herc
Trzy kolory
Rywalizuje dwóch zawodników lub dwie dwu- lub trzyosobowe drużyny. Kule można rzucać w sposób dowolny, a także kopać. Po wyrzuceniu ostatniej sędziowie obliczają wynik. Im więcej kul danego koloru leży przy kuli białej, tym więcej punktów otrzymuje zawodnik, do którego należą kule.
Po raz pierwszy w boccia zagrano w 1984 roku podczas paraolimpiady w Nowym Jorku. Obecnie w kule gra się już w całej Europie i w Ameryce Północnej. W Polsce palma pierwszeństwa w promocji tej dyscypliny sportu należy do Poznania. W wersji olimpijskiej gra dostępna jest wyłącznie dla niepełnosprawnych.