Żeby upozorować śmierć odkopali na cmentarzu ciało, odcięli głowę i spalili. Sąd w Lubaczowie wydał właśnie wyrok w głośnej sprawie zbezczeszczenia zwłok.
O tej sprawie było głośno w całym kraju. Ukrywający się przed powrotem do więzienia Sławomir J. wpadł na pomysł upozorowania swojej śmierci. Początkowo szukał kogoś podobnego do siebie z zamiarem morderstwa.
Ostatecznie w ostatnią noc świętojańską razem z ojcem i siostrzeńcem wykopali z grobu na cmentarzu w Łukowej zwłoki. Odciętą głowę pozostawili na cmentarzu, a resztę zwłok spalili w samochodzie na podwórku w Moszczanicy–Witkach (pow. lubaczowski).
Wcześniej Sławomir J. wykupił polisy ubezpieczeniowe na życie na ponad 1 mln zł. Po upozorowanej śmierci odszkodowanie miał wybrać Jan J. i podzielić pieniądze.
Obrońcy Sławomira J. i Dawida F. wnioskowali w sądzie o łagodny wymiar kary. Jan J. domagał się uniewinnienia. Sąd był innego zdania. Dla Jana J., odpowiadającego za profanację zwłok, wymierzył maksymalną przewidzianą przez prawo karę.
Jego wnuk Dawid F. został potraktowany łagodniej. Natomiast Sławomir J. został ukarany również za również za krótkotrwały zabór mienia, kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości mimo zakazu sądu oraz doprowadzenie do kolizji drogowej.
Prowadząca sprawę sędzia Elżbieta Grzeczka nie dała wiary tłumaczeniom oskarżonych, wzajemnie obarczających się winą, a nawet wskazujących inne osoby.
Wyrok nie jest prawomocny.