Zamojscy pielgrzymi uformowali szyki i ruszyli dzisiaj rano na Jasną Górę. Towarzyszą im m.in. pątnicy z Hrubieszowa. Mają do pokonania w sumie 364 km.
Zamojscy i hrubieszowscy pielgrzymi ruszylipo porannej mszy (ok. godz. 10). Odbyła się ona w Katedrze. Nastroje mieli wyśmienite. Szli przez miasto z pieśnią na ustach. Ilu ich było?
Ks. Tadeusz Bastrzyk, wieloletni dyrektor pielgrzymki diecezji zamojsko-lubaczowskiej na Jasną Górę zapewniał, że do Częstochowy wyruszy ok. 1,1 do 1,2 tys. osób. Na razie w trasę ruszyło ich mniej.
– Przynajmniej tak to na razie wygląda – zastanawiał się jeden z uczestników pielgrzymki. – W ub. roku na Jasną Górę ruszyło jakieś 1,3 tys. osób. Teraz chyba jest o kilkaset osób mniej. Ale nie ma się co przejmować.
Dlaczego? - Dołaczą do nas ludzie z Biłgoraja, Tomaszowa Lub. i Szczebrzeszyna – tłumaczyli pątnicy. – Sporo mieszkańców Zamościa dojedzie na trasie. Tak jest co roku. Wiadomo przecież, że im więcej nas będzie tym lepiej.
Pierwszy etap pielgrzymki to ok. 20 km. Pątnicy zatrzymają się na nocleg w Szczebrzeszynie i m.in. pobliskiej Topólczy.
W jakiej intencji pielgrzymują?
– Wybieram się na pielgrzymkę już siódmy raz. To dla mnie bardzo ważne. Bo pielgrzymka to doświadczenie duchowe, ale też przygoda i zmierzenie się z własnymi słabościami. Poznaje się wiele fajnych osób. Tym razem pomodlę się za moją rodzinę i w intencji pomyślnego zdania matury. Bo ona mnie czeka.
– Moja babcia jest poważnie chora. Idę na pielgrzymkę, bo chcę wyprosić u Boga aby wyzdrowiała. Namówiła mnie do tego matka chrzestna. Ona 20 lat temu wybrała się na pielgrzymkę do Jasnej Góry. I wymodliła wiele rzeczy… Na pielgrzymkę idę pierwszy raz.
– Idę pomodlić się o zdrowie dla męża i mamy. Mam też wiele innych intencji. Jestem zmotywowana i przygotowana na największy wysiłek. Dam radę. A jeśli to będzie za mało i… Bóg na to pozwoli, pójdę na Jasną Górę także w przyszłym roku. Już to postanowiłam. Moja rodzina bardzo mnie w moich intencjach wspiera.
– Mam ciepłe ubranie, trzy pary dobrych butów, apteczkę wyposażoną w mnóstwo plastrów i bandaży. Nie boję się kilkusetkilometrowej wędrówki. W tym roku nie byłam jeszcze na wakacjach. Mam nadzieję, że pielgrzymka mi je chociaż trochę zastąpi. Ale to też jest wyzwanie. Bo pierwszy raz idę do Częstochowy.