Mieszkańcy kamienicy przy ul. Piłsudskiego 13 w Zamościu twierdzą, że stan budynku zagraża ich bezpieczeństwu. Złożyli więc wniosek o kontrolę przewodów wentylacyjnych w swoich mieszkaniach. Okazało się, że wentylacji nie ma tam wcale.
Wszystko zaczęło się na jesieni tego roku, kiedy w budynku zaczęła się wymiana węglowych pieców na centralne ogrzewanie. Przy okazji zlikwidowano też węglowe kuchnie, a na ich miejsce niektórzy lokatorzy zakupili sobie kuchnie gazowe. I na tym polega problem. - Zgodnie z przepisami w pomieszczeniu w którym jest kuchenka gazowa powinna być kratka wentylacyjna. W kamienicy przy Piłsudskiego są tylko stare przewody kominowe zasuwane przez tak zwane szybry. Jeżeli ktoś zostawi szyber zasunięty i włączy kuchenkę, powstaje zagrożenie - mówi B. Pić.
Tego właśnie obawiali się mieszkańcy budynku. - Jak nie ma dobrego wietrzenia, to prędzej czy później ktoś się zatruje. Może nawet dojść do wybuchu - uważa Kazimierz Synal, który złożył wniosek o przeprowadzenie kontroli instalacji wentylacyjnej w budynku.
Zdaniem administratora kamienicy obawy jej mieszkańców są przesadzone. - Przecież specjalnie wymieniamy piece węglowe na ogrzewanie centralne, aby ograniczyć ryzyko zatrucia czadem. A w kuchniach zamiast kuchenek gazowych można przecież zainstalować sobie elektryczne - uważa Stanisław Koziej, prezes Zakładu Gospodarki Lokalowej w Zamościu.
Tak czy inaczej inspektor budowlany zapowiada, że wkrótce zostanie ustalony termin na instalację nowych przewodów wentylacyjnych. Jednak problem nie ogranicza się tylko do budynku przy ul. Piłsudskiego. - ZGL ma jeszcze kilka innych przedwojennych budynków, gdzie także było ogrzewanie na węgiel i gdzie prawdopodobnie też nie ma odpowiedniej wentylacji. Niewykluczone, że wkrótce i tam przeprowadzimy kontrolę - zapowiada B. Pić.
Przedwojennych kamienic zarządzanych przez ZGL jest cztery: trzy na ul. Piłsudskiego i jedna na Nowym Mieście. Czy jest szansa na rychły remont instalacji wentylacyjnych? - Raczej nie. Po pierwsze, dlatego że mieszkańcy tych budynków nie zgłaszają takich problemów. Po drugie, nie mamy środków na większe inwestycje remontowe. W pierwszej kolejności remontujemy to, co na zewnątrz: dachy, balkony i drzwi. Do mieszkań wchodzimy na końcu - odpowiada S. Koziej.