Podejrzany o zabójstwo matki tomaszowian jest na wolności. Według sądu nie ma dostatecznych dowodów na to, że popełnił zbrodnię, a tym samym potrzeby tymczasowego aresztowania. Innego zdania są śledczy, którzy zapowiedzieli złożenie zażalenia.
Śledczy, którzy na zebranie dowodów mieli 48 godzin, domagali się w poniedziałek tymczasowego aresztowania Marka K., ale nie uwzględniono ich wniosku.
– Sąd uznał, że zebrany materiał nie wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu – tłumaczy Jarosław Jedynak, przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Tomaszowie Lubelskim.
Orzeczenie nie jest prawomocne. Prokuratura zapowiedziała złożenie zażalenia do Sądu Okręgowego w Zamościu.
Zwłoki 62-letniej tomaszowianki ujawniono w sobotę w jednym z mieszkań przy ul. Lwowskiej. Po pogotowie zadzwonił jej 37-letni syn. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci było wykrwawienie. Stwierdzono szereg obrażeń, m.in. głęboką i długą na 11 cm ranę tłuczoną głowy.
Do policyjnego aresztu trafił jej 37-letni syn, z którym mieszkała. Choć zapewniał, że nie pobił śmiertelnie matki, prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa.
Jak się nam udało ustalić, Marek K. wyszedł w piątek rano z domu i wrócił dopiero wieczorem. Przez ten czas nikt nie odwiedzał jego matki, ona też nie wychodziła z mieszkania. Co się tam naprawdę wydarzyło, próbują ustalić śledczy.
– Na pewno sama się nie przewróciła i nie zadała sobie tak poważnych obrażeń – dowodzi prok. Piechnik.