Joanna Mucha odwiedziła zamojskie schronisko dla bezdomnych zwierząt. Wyjechała stamtąd z małym kotkiem
- Wrażenie po tym schronisku jest przykre - mówi Joanna Mucha (PO), poseł na sejm. - Nie ma w nim leków, weterynarz przyjeżdża raz w tygodniu, brakuje nawet rejestru, który umożliwiłby identyfikację psów w boksach. Stan budynków jest fatalny, a psie miski wyglądają, jakby nikt ich nie mył. To się musi zmienić.
Posłanka pojawiła się w Zamościu po burzy medialnej, która rozpętała się kilka tygodni temu. Lekarka weterynarii ze Stalowej Woli przyjechała do zamojskiego schroniska po suczkę bokserkę. Wyszła zszokowana. O tym, co zobaczyła, napisała na internetowym forum: psy są trzymane w fatalnych warunkach, brakuje im jedzenia i wody, mają świerzb, grzybicę i "brzuchy wielkie od robali”.
Na ten post natychmiast zareagowali członkowie Stowarzyszenia Obrońców Zwierząt "Arka”. Wysłali m.in. pisma do prezydenta Zamościa.
- Po naszej interwencji były w schronisku dwie kontrole, a obrońcy praw zwierząt zabrali 12 psów, które były w najgorszym stanie - mówi Aniela Roehr z "Arki”. - Niewiele to zmieniło. Psy są nadal żywione jakąś śrutą, która się nie nadaje do jedzenia. To schronisko trzeba ucywilizować, a jego kierownika odwołać!
Wnioskowaliśmy o to w zamojskim Ratuszu, ale nie dostaliśmy odpowiedzi.
Piotr Łachno, kierownik schroniska dla bezdomnych psów w Zamościu, nie zgadza się z zarzutami. - Nikt u nas zwierząt nie krzywdzi. Leczymy i żywimy je właściwie - zapewnia. - Tu wcale nie chodzi o zwierzęta. Pewna grupa ludzi chce przejąć schronisko i stąd ta nagonka.
Członkowie "Arki” zaalarmowali też posłów. Efekt? Do schroniska przyjechała Joanna Mucha.- Należy znowelizować ustawę o ochronie praw zwierząt - powiedziała zaraz po wizycie. - Trzeba powołać w województwach urzędy, które będą kontrolować schroniska. Dziś samorządy uprawiają politykę robienia "czegokolwiek”, aby mieć czyste sumienie. Widać to na przykład w Zamościu. Kierownik schroniska robi co może, ale ma za małe wsparcie.