Mieszkaniec Krasnegostawu został pobity przez kilku drabów. Omal nie wyzionął ducha, ale śledztwo umorzono.
- Jestem bezradny - żali się Rysak. - To jak bicie głową w mur. Te zbiry mogą komuś zrobić krzywdę!
O sprawie pisaliśmy w czerwcu ub. roku. Piotr Rysak mieszka w Krasnymstawie, ale pracuje w jednej z zamojskich firm kurierskich. We wrześniu 2006 r., wypił po pracy 3 piwa i busem jadącym do Lublina wybrał się do domu. Zasnął i "przejechał” Krasnystaw. Wysiadł w Łopienniku i ruszył do domu piechotą. Na przystanku w tej miejscowości przyczepiło się do niego kilku mężczyzn. Zażądali pieniędzy. Nie dał, ale zapamiętał ich twarze. Gdy doszedł do pobliskiego lasu zajechały mu drogę 2 samochody. Wyskoczyło z nich kilku drabów Mieli na głowach kaptury. - Zaczęli mnie bić w twarz, a potem kopać - mówi. - Straciłem przytomność. Nad ranem ocknąłem się i wyczołgałem na ulicę. Ktoś wezwał pogotowie. Rysak przeszedł kilka poważnych operacji. Napastnicy zmiażdżyli mu m.in. żuchwę. W szpitalach przeleżał dwa miesiące.
- Policjant był u mnie... raz - żali się Rysak. - Dał do zrozumienia, że według niego potrącił mnie jakiś samochód. I tyle.
Sprawa trafiła do krasnostawskiej prokuratury i została umorzona "z powodu niewykrycia sprawców”. Rysak złożył apelację do Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Ta podtrzymała decyzję niższej instancji. Mężczyzna nie dał za wygraną. Przeprowadził prywatne śledztwo. Dowiedział się, że kilku miejscowych chuliganów przyznało się w jednym z pubów do jego pobicia. - I rozpoznałem drani! - mówi. - Zdobyłem ich adresy i dałem policji. I nic. Policja nawet ich nie przesłuchała.
Co na to stróże prawa? - Nie wykonujemy czynności w tej sprawie - przyznaje st. asp. Sławomir Dulniak z KMP w Krasnymstawie. - Pan Rysak złożył zeznania, ale je potem odwołał. Jeśli będą nowe wątki, śledztwo zostanie wszczęte.
- Niczego nie odwoływałem - ripostuje Rysak. - To żenujące. Policja nie zrobiła w tej sprawie nic i próbuje z tego wybrnąć.
Powiadomiliśmy o sprawie komendę wojewódzką. - Tym zajmuje się policja w Krasnymstawie, nie my - mówi Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego KWP w Lublinie. - Jeśli są jakieś nowe wątki, poszkodowany powinien się z nimi skontaktować.