Rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata to kara dla nauczycielki z Podhorzec, która podawała się za magistra, choć nie miała dyplomu wyższej uczelni. Musi też oddać gminie 25 tys. zł, które wyłudziła na podstawie sfałszowanego zaświadczenia o ukończeniu studiów.
W Szkole Podstawowej w Podhorcach, gdzie uczyła przyrody, plastyki i muzyki, podniesiono jej pobory. Ale Grażyna D. nigdy nie skończyła studiów, a zaświadczenie kupiła w barku studenckim za 100 zł. Sprawa wyszła na jaw po anonimie, który trafił do Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Ustalono, że nauczycielka dała sobie spokój ze studiowaniem geografii w 1997 r. Była wtedy na drugim roku studiów, choć formalnie nie zaliczyła pierwszego. – Została skreślona z listy słuchaczy w związku z brakiem postępów w nauce. Brakowało jej trzech egzaminów – informuje Jolanta Talarczyk, rzecznik prasowy Uniwersytetu Śląskiego.
Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie oskarżyła Grażynę D. o oszustwo, a ściślej o to, że od 1 czerwca 1999 roku do marca br. w celu osiągnięcia korzyści majątkowej wyłudziła od Urzędu Gminy w Werbkowicach 24 963,63 zł nienależnego wynagrodzenia. Nauczycielka przyznała się do winy.
Gdy sprawa wyszła na jaw, Grażyna D. została zawieszona w obowiązkach i o połowę obniżono jej pensję. Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy Wojewodzie Lubelskim wnioskowała o jej dyscyplinarne wydalenie z pracy, ale wcześniej Grażyna D. odeszła na własną prośbę.
Na wywiązanie się z obowiązku naprawienia szkody Grażyna D. będzie miała dwa lata od momentu uprawomocnienia się wyroku. Wczorajszy nie jest prawomocny.