Pełnowymiarowe boisko do piłki nożnej otwarto w Zamościu ze... zgrzytem. Doszło do "kopaniny”, przepychanek słownych, a młodego bramkarza karetka odwiozła do szpitala. Rodzice są wstrząśnięci, ale pracownicy OSiR nie czują się winni.
Zamojski OSiR ma nowiutkie boisko. Na jego budowę wydano 3 mln zł, a na inaugurację zorganizowano mecz młodzików AMSPN i BKS Lublin.
– Sędziowali go młodzi chłopcy. Nie panowali nad niczym… – mówi pani Monika.
Bo w pewnym momencie doszło do zwarcia. – Chłopcy próbowali wykopać piłkę, którą trzymał mój syn, bramkarz. Nagle zobaczyłam, że moje dziecko jest zgięte w pół i płacze. Aż się po prostu zachodziło z bólu – wspomina matka. – Nikt faulu nie odgwizdał… Mąż zniósł syna z boiska, a potem moje dziecko zabrała karetka.
Rodzice byli zdenerwowani. Ktoś chciał przerwać mecz, ktoś inny szukał organizatorów…
– Dopiero wtedy pojawili się dorośli sędziowie – mówi pani Prus. – Pojawił się także Wiesław Wieczerzak, pracownik OSIR, organizator turnieju. Wzburzeni rodzice wylali przed nim swoje żale. A on wtedy powiedział do nas…"spadajcie”.
– Mówił, że… pani Monika "kłapie jadaczką” – dodaje Piotr Stalski, inny rodzic. – Bo pytała o opiekę medyczną, której nie było… Niedociągnięcia organizatorów można wyliczać długo. Przez cały turniej dzieciom dano tylko wodę! Jednak pracownicy OSiR i oldboje urządzili sobie obfity bankiet…
– Ta sprawa musi być nagłośniona – denerwuje się Leszek Martynik, ojciec innego piłkarza. – Dla dobra zamojskiego sportu.
Syn pani Moniki znalazł się w szpitalu. Jest poobijany, posiniaczony, ale nic mu się nie stało. Jednak rodzice są rozżaleni. Bo nie usłyszeli dotychczas od pracowników OSiR przeprosin. Także dlatego poskarżyli się do nas.
– Przykro mi, że doszło do takiej sytuacji i mogę za to przeprosić – zapewniał w środę Tadeusz Lizut, dyrektor OSiR w Zamościu. – Rzeczywiście na początku tego meczu nie było sędziów, bo nie zdążyli dojechać. Jednak opieka medyczna była zapewniona. Rodzice chyba przesadzają… O zachowaniu pana Wieczerzaka nie mogę nic powiedzieć. Nie byłem przy tej sytuacji…
– Ja zachowywałem się kulturalnie – zapewnia tymczasem Wiesław Wieczerzak. – Nikogo nie obraziłem i nie mam za co przepraszać. To rodzice zachowywali się źle… Nie potrafią się bawić.