Choć sąd skazał radnego gminy Nielisz na 8 miesięcy pozbawienia wolności, to Jan Król nie tylko nie zrezygnował z pełnienia funkcji, ale nadal jest przewodniczącym Komisji Rewizyjnej i sołtysem Nielisza. Teoretycznie, bo ostatnio się rozpłynął.
W zeszłym tygodniu radnego Króla jednak na sesji nie było. Gminę obiegła wieść, że w nocy wyjechał do Londynu. Jedni mówią, że przestraszył się odwołania, inni, że walczył o gminną sprawiedliwość i przegrał. O co chodzi? Radny Król węszył w Urzędzie Gminy aferę za aferą. Nasyłał liczne kontrole m.in. z Państwowej Inspekcji Pracy i Regionalnej Izby Obrachunkowej. Groził, że ściągnie też inspektorów NIK. Chciał m.in. zlikwidować pomieszczenie kuchenne w budynku UG. Twierdził, że urzędnicy urządzają tam libacje alkoholowe. – Inspekcje nigdy nie wykazały niczego niepokojącego – zapewnia jeden z urzędników. – Przewodniczącemu nie przeszkadzało to jednak wyzywać nas m.in. od nierobów. Nikogo nie oszczędził, a w słowach nie przebierał. Ludzie się go boją. Ma jednak nadal w gminie sporą władzę. Nikt nie ośmiela się z nim zadzierać.
Radny jest typem człowieka konfliktowego. Jak się nam udało ustalić, od ponad 30 lat nie rozmawia ze swoimi rodzicami. Nikt już nie pamięta, o co im poszło. Staruszkowie żyją po sąsiedzku. Opiekuje się nimi siostrzeniec radnego Mazura. – Jemu wszystko przeszkadza – mówi mężczyzna. – Obrzuca nas bez powodu wyzwiskami. O byle co się wścieka. Denerwuje go nawet, że ktoś nas odwiedza. W grudniu 2003 r. uderzył mnie latarką w oko. Trafiłem do szpitala.
Poszkodowany wniósł sprawę do Sądu Rejonowego w Zamościu. Radnego uznano za winnego napadu na kuzyna. Pół roku temu został skazany na 8 miesięcy więzienia (w zawieszeniu na 3 lata). Mazur odwołał się do Sądu Okręgowego w Zamościu. Ten jednak utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji. Radny musiał ponadto zapłacić 250 zł na rzecz Skarbu Państwa i 610 zł kuzynowi.
Chcieliśmy zapytać radnego Mazura, czy w tej sytuacji zamierza zrezygnować z pełnienia funkcji radnego. Nie udało się nam go jednak odnaleźć. Nie było go ani w Urzędzie Gminy, ani w domu. – Nie mogę powiedzieć, gdzie jest ojciec – usłyszeliśmy podczas telefonicznej rozmowy. – Długo będzie nieuchwytny.