Grzegorz M. często zaglądał na posesję po swoich dziadkach. Doglądał plantacji konopi indyjskich, którą założył w opuszczonej oborze.
W Rzeczycy pod Ulhówkiem policjanci pojawili się w środę. W nadgryzionej zębem czasu oborze bez dachu znaleźli pięć sadzonek konopi indyjskich, które rosły na użyźnionej obornikiem ziemi.
- Każda miała już ponad metr wysokości - informuje nadkom. Marek Czerenko, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim. - Ponadto w niezamieszkanym budynku mieszkannym ujawniono około 2 kilogramów wysuszonych roślin konopi indyjskich, a także łodygi pozbawione liści.
O tym, że uprawa należy do Grzegorza M., stróże prawa dowiedzieli się przed przeszukaniem. Mężczyzna został zatrzymany. Grozi mu do 3 lat więzienia. Funkcjonariusze próbują teraz ustalić, czy Grzegorz M. sam zajmował się plantacją, sprawdzą też, czy udzielał lub sprzedawał marihuanę innym osobom.
To kolejna zlikwidowana plantacja konopi indyjskich w powiecie tomaszowskim. We wtorek dużo większą ujawniono w Antoniówce pod Krynicami.
Przypomnijmy, że funkcjonariusze odkryli w budynku gospodarczym pomieszczenie, które było specjalnie przystosowane do uprawy roślin. - Oświetlenie i ogrzewanie pochodziło ze specjalnie zainstalowanych żarówek - opowiada Czerenko. Stróże prawa zabezpieczyli 44 krzaczki konopi indyjskich o wysokości od 30 do 170 centymetrów. Konkubina 37-letniego Artura K. zapewniała, że o niczym nie wie. Ale wkrótce przyznała, że na początku podlewała sadzonki, później zajął się tym jej przyjaciel.
Podczas przeszukania w tym samym budynku policjanci ujawnili i zabezpieczyli około 200 litrów zacieru na bimber w trzech plastikowych beczkach.
Artura K. nie było w domu. Do wczoraj policja nie wpadła na jego ślad.