Prokuratura wszczęła w poniedziałek śledztwo w kierunku niedopełnienia obowiązków, Chodzi o nadzór nad aktami policyjnymi oraz ukrywanie dokumentów. Materiały wyciekły z zamojskiej komendy pod koniec ub. roku.
Koperta z aktami policyjnych spraw trafiła do redakcji Gazety Wyborczej Lublin 28 grudnia. W poniedziałek GW Lublin podała, że w przesyłce znalazły się rozkazy, protokoły zatrzymania, postanowienia o wszczęciu śledztwa i odciski palców. – Nie ma tam akt prokuratorskich czy sądowych – zaznacza Sitarz.
Anonimowy nadawca napisał, że dokumenty znalazł na jednym z zamojskich śmietników. Niemal wszystkie pochodzą z Komendy Miejskiej Policji Zamościu z lat 1999–2004. Powinny być przechowywane w policyjnym archiwum.
– Komendant wojewódzki zarządził kontrolę przechowywania akt w zamojskiej komendzie – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
Dodaje, że o posiadaniu przez redakcję GW Lublin dokumentów powiadomiła ich 30 grudnia postronna osoba, która widziała je w redakcji. – Żałujemy, że wcześniej nikt nie powiadomił nas o tej przesyłce – mówi Wójtowicz.
Za niedopełnienia obowiązków w zakresie nadzoru nad aktami policyjnymi grozi do trzech lat pozbawienia wolności, a za ukrywanie dokumentów – do dwóch lat.
Przypomnijmy, że we wrześniu ub. roku komendant zamojskiej policji Konrad Piziorski został ukarany naganą za brak nadzoru "zapewniającego bieżącą informację o stanie prowadzonych spraw i sposobów postępowania z dowodami rzeczowymi”.