Krasnobrodzkie Sanatorium Rehabilitacyjne im. Janusza Korczaka ma już pół wieku.
- Tam ciągle coś budują i organizują - dziwi się 21-letni Przemysław Kowalczuk z Krasnobrodu. - Teraz chcą postawić kryty basen! Nie mogę się już tego doczekać. Trudno sobie wyobrazić nasze miasto bez tej niezwykłej palcówki.
Publiczne Sanatorium Rehabilitacyjne dla Dzieci w Krasnobrodzie to wizytówka Zamojszczyzny. Jednak początki były skromne. W latach 50. palcówka mieściła się w obskurnym budynku po zamkniętej szkole i dworskiej oficynie. Warunki były tam spartańskie. Jeszcze w 1996 r. sanatorium przypominało... wojskowy lazaret. Brzydkie, kilkunastoosobowe sale, obskurne łazienki, sypiące się tynki i zdezelowany sprzęt to była norma. Dzięki wsparciu darczyńców (m.in. Huty Katowice, Zamojskiej Korporacji Energetycznej i Nadleśnictwa Zwierzyniec) obiekt odnowiono. Powstały nowe pawilony w tzw. części północnej, do starych budynków dobudowano piętro, zakupiono także m.in. sprzęt do rehabilitacji, odnowiono kotłownię i zamontowano windę. W 1998 r. koszt tej inwestycji zamknął się w 4,5 mln zł. Wybudowano też nową kotłownię.
Teraz sanatorium przymierza się do budowy basenu.
- Dzięki basenowi rehabiltacja dzieci z wadami ruchu będzie skuteczniejsza - mówi Wiesław Chmielowiec, dyrektor krasnobrodzkioego sanatorium. - Część pieniędzy uzyskamy z PFRON, a resztę... nazbieramy sami.
Dyrektor Chmielowiec wystarał się w ub. roku o 73 tys. zł. z zakładów specjalnych Totalizatora Sportowego. Liczy także na darczyńców. - Ta inwestycja pochłonie kilka milionów złotych - tłumaczy. - Nie mamy takich pieniędzy. Jesteśmy jednak dobrej myśli. Zbieramy grosz do grosza. Wszystko się nam uda. Trudno temu nie uwierzyć.
Każdego roku z kuracji korzysta w sanatorium ponad 1 tys. dzieci z głównie z woj. lubelskiego i mazowieckiego. Sanatorium specjalizuje się w rehabilitacji pacjentów z mózgowym porażeniem dziecięcym oraz w schorzeniach układu oddechowego.