Festiwal Kultury im. Marka Grechuty wyszedł w Zamościu naprawdę dobrze. Szkopuł w tym, że takie doznania artystyczne mogą odejść do lamusa. Bo firma reprezentująca rodzinę zmarłego przed kilku laty artysty, chce wprowadzić nowe zasady i żąda pieniędzy.
Miastu zaproponowano zawarcie umowy, która "regulowałaby zasady wykorzystania” przez Zamość dorobku artystycznego artysty. Jednocześnie poinformowano, że Danuta Grechuta "w celu ochrony” przed wykorzystaniem komercyjnym przez "osoby trzecie” zgłosiła do Urzędu Patentowego znak towarowy "Marek Grechuta”, obejmujący m.in. organizowanie koncertów.
– Spółka domaga się od UM 10 tys. zł oraz 2 procent wartości budżetu całego przedsięwzięcia (w tym roku koszt festiwalu to ok. 300 tys. zł) – mówi Karol Grabula, rzecznik prezydenta Zamościa. – W sumie wychodzi 16 tys. zł. Naprawdę nie mamy takiej sumy. Pieniądze wykorzystano na honoraria dla artystów i m.in. obsługę festiwalu.
Prezydent Marcin Zamoyski odpowiedział na piśmie spadkobiercom artysty. Przekonuje m.in. iż zamojski festiwal nie jest przedsięwzięciem komercyjnym, a dochody z biletów są niewielkie i pokrywają one koszty organizacji imprezy. Ponadto tantiemy są do ZAIKS-u odprowadzane. W ten sposób respektuje się prawa autorskie.
– Jeszcze nie dostaliśmy odpowiedzi, dlatego zastanawiamy się jak tę sytuację rozwiązać – tłumaczy rzecznik Garbula. – Jeśli nie uda nam się nic osiągnąć, organizacja festiwalu w przyszłym roku stanie pod znakiem zapytania. Po prostu miasta nie stać na taki wydatek.
Piotr Cholewiński, z firmy MediaWay zapewnia, że zamojski magistrat odpowiedź niebawem dostanie. Jaką? Jeszcze nie wiadomo.
– Ten festiwal jest nazwany imieniem Marka Grechuty – tłumaczy. – To jest korzystanie z dorobku i reputacji tego artysty. Impreza nie ma też charakteru charytatywnego. Ma określony budżet, a wykonawcy dostają honoraria. To ważne.
Jest też inny kłopot. – Pani Danuta organizuje imprezę o tej samej nazwie co roku w Krakowie – tłumaczy Cholewiński. – Po prostu po śmierci artysty wpadła na ten podobny pomysł jak zamojski magistrat. Czy da się to rozwiązać? Gdyby to był festiwal Marka Grechuty, a nie imieniem artysty rozmowy byłyby łatwiejsze… Chcemy nad tym wszystkim zapanować.
Mieszkańcy Zamościa polubili nowy, organizowany od trzech festiwal. Nie chcą nawet myśleć o jego "likwidacji”.
– Festiwal jest organizowany z olbrzymim rozmachem, a jednocześnie ma nastrój kameralny – mówi 50-letnia zamoscianka. – Piosenki artysty świetnie brzmią w renesansowych murach. Ludzie je kochają. Szkoda będzie im te wzruszenia zabierać.