Pędzący w stronę Hrebennego kierowca toyoty corolla z Białej Podlaskiej zderzył się z audi. Mężczyzna zginął na miejscu. Według świadków, mężczyzna spanikował i wpadł w poślizg, bo zauważył za sobą policyjne "sreberko”.
– Jak zawsze (policjanci – red.) podpuszczali kolesia na nietomaszowskich tablicach. Często tak robią. Mogli go zatrzymać w Bełżcu, jak jechał 70km/h, ale po co, jak może złapie więcej na terenie niezabudowanym – napisał Tomaszowianin.
– Właśnie to samo mówił mi znajomy, że sreberko za nim jechało i podobno użyli syreny, bo chcieli go zatrzymać i gościo się przestraszył – podzielił się gość.
Policja i prokuratura potwierdzają, że nieoznakowany opel vectra z wideorejestratorem jechał za toyotą bialczanina.
– Ale go nie ścigali – zastrzega Jerzy Piechnik, szef Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lubelskim, która prowadzi śledztwo. – Policjanci zostali przesłuchani, całe zdarzenie jest zarejestrowane.
Śledczy podkreślają, że obejrzą cały film, klatka po klatce.
Do tragedii doszło w czwartek. 47-latek jechał krajową "siedemnastką” w kierunku granicy.
– Nie wiadomo, dlaczego gwałtownie zahamował – poinformował nas po wypadku Ireneusz Stromidło, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim. – Koła zostały zablokowane, samochód wpadł w poślizg, a następnie zjechał na przeciwległy pas drogi i zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka audi A4.
Bialczanin zginął na miejscu; przybyły na miejsce prokurator zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok. Do szpitala odwieziono ze złamaną nogą i stłuczonymi żebrami 37-letniego mieszkańca gminy Lubycza Królewska, który kierował audi. Mężczyzna był trzeźwy.
W rozbitej toyocie zaciągnięty był ręczny hamulec.