Członkowie Rejonowego Komitetu Obywatelskiego Ziemi Biłgorajskiej twierdzą, że burmistrz Biłograja rzuca im kłody pod nogi.
- Nasz komitet skupia ok. 80 członków i wielu sympatyków - podkreśla Marian Jagusiewicz, przewodniczący RKOZB. - Są to często ludzie, którzy byli prześladowani przez komunistów, starzy lub schorowani. Oni muszą mieć odpowiednie warunki. Burmistrz jednak od dawna nas nie znosi i chce nas pozbawić siedziby. Dlaczego? Bo ośmielamy się mówić prawdę!
Członkowie RKOZB spotykają się w budynku przy ul. Kościuszki w Biłgoraju od 1992 r. nawet po kilka razy w miesiącu. Mieszczą się tam również biura i siedziby miejscowych organizacji społecznych (m.in. Polskiego Związku Niewidomych). Członkowie RKOZB nie płacili za swój lokal ani grosza. Nie musieli, bo mieli "zezwolenie” jeszcze od poprzedniego burmistrza Stefana Oleszczaka.
- Nie mamy dochodów, jesteśmy organizacją społeczną - tłumaczy Jagusiewicz. -Ale nowy burmistrz chciał, żebyśmy płacili za wynajem. Jak można? A potem zabronił nam korzystać z sali konferencyjnej i chciał, abyśmy zdjęli nasze plakaty i tablice informacyjne (m.in. w obronie Radia Maryja i przeciw ostatniej książce Grossa - red.). Kilka tygodni temu zaatakował je... spychaczem! Nie pozwala nam też utworzyć izby pamięci samorządowca. Ale ostatnio przeszedł sam siebie!
Członkowie RKOZB w ub. tygodniu napisali list otwarty do burmistrza i starosty biłgorajskiego w sprawie uznania posła Janusza Palikota za persona non grata.
Miała to być reakcja na nazwanie przez niego ojca Tadeusza Rydzyka belzebubem z Torunia (o sprawie pisaliśmy wczoraj). - Zamiast zająć się tą sprawą, burmistrz założył nam właśnie w sądzie sprawę o eksmisję! - złości się Jagusiewicz. - To reakcja na list! To naprawdę niepoważne i żenujące.
Janusz Rosłan, burmistrz Biłgoraja, wielokrotnie podkreślał, że Jagusiewicz i jego komitet prowadzą działalność polityczną, a nie społeczną. Świadczą o tym m.in. tablice informacyjne stojące bez aprobaty magistratu przy jednej z głównych ulic w Biłgoraju. Poza tym, RKOZB zajmowało się m.in. tropieniem tajnych współpracownikow SB, ujawniało ich imiona i... pierwsze litery nazwisk, a potem wysyłało do nich "braterskie upomnienia”.
- Ale wymówienie siedziby nie ma politycznego podłoża, ani nie jest związane z panem Palikotem - zapewnia Rosłan. - Nikogo nie prześladujemy. To są chyba jakieś urojenia pana Jagusiewicza. Chcemy jedynie budynek wyremontować, bo jesteśmy jego właścicielami. RKOZB się na to nie zgadza. Sprawa ciągnie się już od 2 lat! Musieliśmy ją skierować do sądu. On rozstrzygnie, kto ma rację.