Strażacy ze Szczebrzeszyna muszą pracować na przestarzałym sprzęcie. Próbują się jakoś… ratować. Do miejscowego magistratu wpłynęło ich pismo z prośbą o dofinansowanie zakupu sprężarki do aparatu ochrony dróg oddechowych za ok. 12 tys. zł. Stary się po prostu rozsypał…
Jednostka Państwowej Straży Pożarnej w Szczebrzeszynie ma pod opieką miasto i pięć okolicznych gmin. Co roku jeżdżą średnio do ok. 300 akcji.
Dysponują kilkoma wysłużonymi jelczami i starami (niektóre mają już 30 lat) oraz m.in. samochodem bojowym marki IFA. Strażacy z namaszczeniem dbają o te auta, ale pojazdy zaczynają szwankować. Nie tylko one.
JRG w Szczebrzeszynie wystąpiła właśnie do szczebrzeskiego magistratu z prośbą o pomoc. Chodzi o zakup przez gminę specjalistycznej sprężarki powietrza do napełniania butli "aparatów ochrony dróg oddechowych”. Stary sprzęt miał ponad 20 lat i zepsuł się na amen. Koszt takiej inwestycji to ok. 12 tys. zł.
Jednak na razie pomocy nie otrzymają. – Nie mamy pieniędzy na nowy sprzęt – mówi Marian Mazur, burmistrz Szczebrzeszyna. – Może uda się coś znaleźć w przyszłym roku.
Nowy samochód bojowy (strażacy marzą o scani) i sprężarka to tylko początek długiej listy potrzeb. Niezbędny jest też zakup specjalnego wysięgnika z tzw. koszem, dzięki któremu strażacy mogliby przycinać gałęzie drzew połamanych np. podczas burz, trójnogu ratunkowego z ręczną wyciągarką (dzięki temu urządzeniu można np. ratować ludzi uwięzionych w studniach). Brakuje też m.in. specjalistycznych latarek (każda z nich kosztuje ok. 700 zł).
– Będziemy się starać o pieniądze unijne na zakup dwóch ciężkich, nowoczesnych wozów bojowych – zapewnia Jacek Szozda, rzecznik zamojskiej PSP (JRG w Szczebrzeszynie wchodzi w jej skład). – Nie wiemy jakie to będą pojazdy. Gdy się uda, jeden z nich dostaną strażacy z Zamościa, drugi ze Szczebrzeszyna. Jeśli chodzi o zakupy bieżące… musimy sobie poradzić. Potrzeby są ogromne. Zapewniam, że nie obniża to naszej sprawności bojowej.
Czy strażacy mogą liczyć na pomoc innych gmin?
– Nie mówimy nie – zapewnia Tomasz Pańczyk, wójt gminy Sułów. – W maju kupiliśmy dla nich ponton ratowniczy za 20 tys. zł. Mamy jednak 14 gminnych jednostek OSP. Tam braki też są duże.
– Strażacy mogą zwrócić się do nas o dofinansowanie, ale przez swojego, zamojskiego komendanta – podpowiada Jerzy Zawadzki, sekretarz Starostwa Powiatowego w Zamościu. – On najlepiej potrafi ocenić ich potrzeby.