Marek P., były strażnik Roztoczańskiego Parku Narodowego i wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Zwierzyńcu został skazany na grzywnę.
Marek P. wyjaśnił, że drzewo pochodzi z "lasów chłopskich”, a przywiózł mu je miejscowy rolnik.
Ten przyznał, że zwiózł drewno. Wskazał dokładne miejsce. Okazało się, że to nie prywatna działka, a las należący do RPN. Rolnik wyjaśnił, że o przewiezienie drewna do leśniczówki poprosił go Marek P.
W miejscu wskazanym przez rolnika leśnicy znaleźli cztery świeże pniaki. Ustalili, że drzewa ścięto je nielegalnie. Porównali pnie z kłodami na podwórku Marka P. Pasowały. Sprawą zajęła się prokuratura.
Marek P. został oskarżony o nielegalne wycięcie i kradzież czterech drzew. Ich wartość wyceniono na ponad 400 zł. Mężczyzna nie przyznał się do winy. Śledczy ustalili, że było inaczej.
Kiedy Marek P. usłyszał zarzuty, przestał pełnić funkcję zastępcy komendanta straży RPN. Został przesunięty do innego działu. Sąd skazał mężczyznę na grzywnę. Ten złożył apelację. - Sąd utrzymał wyrok w całości - mówi Elżbieta Koszel, rzecznik Sądu Okręgowego w Zamościu.
- Wymierzono karę grzywny w wysokości 1800 zł. Skazany musi zapłacić 1103 zł nawiązki na rzecz RPN, naprawić szkody o wartości 551 zł oraz pokryć koszty postępowania.
Wyrok jest prawomocny. W rezultacie z końcem grudnia 39-latek pożegnał się z posadą w parku. Musi również opuścić należącą do RPN leśniczówkę.
Marek P. będzie mógł teraz poświęcić więcej czasu na działalność w Radzie Miejskiej w Zwierzyńcu, której jest wiceprzewodniczącym. Startował z listy PSL. Nie grozi mu utrata mandatu. Gdyby usłyszał wyrok pozbawienia wolności, choćby w zawieszeniu, musiałby zakończyć działalność w samorządzie.