Ponad 850 mieszkańców Szczebrzeszyna jest w kłopocie. Krajowa Spółka Cukrowa przymierza się do zamknięcia kotłowni Cukrowni Klemensów. Dostarcza ona ciepło do dwóch spółdzielni mieszkaniowych. Ludzie boją się, że zostaną bez ogrzewania.
– A młodzi, którzy tutaj zostali są przeważnie bez pracy. Odcięcie tej kotłowni byłoby dla wielu osób prawdziwą tragedią. Dlaczego? Bo zwyczajnie nie stać nas na ogrzewanie np. elektryczne.
W 2003 r. Krajowa Spółka Cukrowa wstrzymała produkcję cukru w Cukrowni Klemensów. Powód? Restrukturyzacja spółki. Nie pomogły blokady dróg i protesty załogi. Na bruk poszło ponad 100 osób. W zakładzie założono magazyn cukru, który działa do dzisiaj. Pozostała też kotłownia, która ogrzewa zimą mieszkańców dwóch spółdzielni mieszkaniowych.
O tym, że ma być zamknięta w październiku, ich zarządy zostały powiadomione kilka tygodni temu. Tę nowinę przekazano mieszkańcom.
– Kłopot ma 850 osób – denerwuje się pani Krystyna. – Ludzie są rozżaleni. Bo KSC wyraźnie chce nas zostawić na lodzie – dodaje 50-letni mieszkaniec Klemensowa. – A przecież za ogrzewanie każdego metra naszych mieszkań płacimy prawie 3 zł. I to przez cały rok! Na więcej nas nie stać.
Mieszkańcy Klemensowa poprosili o pomoc samorządowców z UG w Szczebrzeszynie i Starostwa Powiatowego w Zamościu. Odzew był szybki.
– Bo ta sprawa jest bardzo ważna – zapewnia Henryk Matej, starosta zamojski. – Kotłownia powinna pracować nie do października, ale o rok dłużej. Wtedy może uda się podciągnąć do Klemensowia sieć gazowniczą. Jednak zarząd KSC nie zgodził się na to. Co dalej? Napiszę do nich ponownie. Musimy ich jakoś przekonać.
Czy sieć gazownicza powstanie tam w 2012 roku? – To zależy od spółek gazowych – mówi Jerzy Banaszkiewicz, zastępca burmistrza Szcczebrzeszyna. – To możliwe. Rozważamy też inne rozwiązania. Można zainstalować np. kotłownię olejową. Zrobimy wszystko, żeby to rozwiązać. Także dlatego, że ogrzewanie może też stracić miejscowa szkoła podstawowa.
Eugeniusz Raczkiewicz, dyrektor oddziału KSC w Wożuczynie (podlega mu także Klemensów) zapewnia, że nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. – Ta kotłownia po prostu przynosi straty, a KSC nie chce za to płacić – mówi dyrektor.
– Dlatego umowy wypowiedziano już od października. Pytanie kto te straty mógłby w przyszłości pokryć. Negocjacje z samorządami trwają. Szukamy rozwiązania. Zarząd KSC jest otwarty na współpracę - dodaje Raczkiewicz.