Ponad tysiąc gimnazjalistów i uczniów szkół średnich wzięło udział we wczorajszym "Marszu przeciwko przemocy”
Sylwia Iwaniec, gimnazjalistka z Zamościa do dziś pamięta, jak grupa wyrostków pobiła jej kolegę. - Bałam się, ale nie wahałam się nawet przez chwilę. Poinformowałam naszą panią dyrektor. Już nigdy nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji. Dlatego dzisiaj jestem tutaj i wołam z całych sił: Stop przemocy! Otwórzmy swoje serca!
Transparenty, z którymi młodzi zamościanie dotarli na Rynek Wielki krzyczały także: "Pomoc leczy - Przemoc kaleczy”, "Bądźmy razem”, "Jesteśmy wolni od przemocy”, "Możemy być lepsi”. Wczorajszy marsz przeciwko przemocy odbył się pod hasłem "Nieśmy nadzieję”. To już trzecia taka manifestacja zorganizowana przez Gimnazjum nr 2 w Zamościu. W tym roku poprzedziło ją seminarium, w którym wzięli udział uczniowie większości zamojskich szkół.
- Chcieliśmy dać młodzieży szansę na to, by sami wskazali drogi, które mogą prowadzić do przeciwdziałania przemocy - wyjaśnia Anna Malczewska, dyrektor "dwójki”. - Bo przemoc w szkole istnieje i nie da się jej wyeliminować przymykając oczy na problem - dodaje Monika Kycko, jedna z nauczycielek.
Co zdaniem młodzieży należy zrobić, by wszyscy mogli czuć się bezpieczni? Więcej mówić o empatii, uczyć dostrzegania problemów innych ludzi i podpowiadać sposoby na rozładowywanie negatywnych emocji. Młodzi uważają również, że szkoła musi więcej czasu poświęcić na indywidualne traktowanie uczniów i ściślej współpracować z ich rodzicami. Co ciekawe, uczniowie zamojskich szkół są gotowi, by na co dzień podpatrywały ich kamery, a kary za wybryki były zaostrzone.
- Ale ważne jest również, by to właśnie oni sami, nie czekając na pomoc ze strony dorosłych, dostrzegli w sobie siłę do walki z przemocą. By umieli mówić: nie. By uwierzyli, że od nich również bardzo wiele zależy. Dzisiejsza manifestacja może im w tym pomóc - podpowiada Malczewska.
Czy tak będzie rzeczywiście? - Wziąć udział w marszu to jedno, postępować według jego idei, to drugie. Ja na pewno nie uważam, że straciłem tutaj czas - zapewnia Michał Dudek, uczeń technikum mechanicznego. - Mam nadzieję, że na manifestacji się nie zakończy i że wszystkie szkoły będą już we własnym zakresie podejmować ten problem - dorzuca licealistka Kinga Rzeszutko. - A ja naprawdę głęboko wierzę, że nam się uda i kiedy za rok znowu się spotkamy, to przemocy w naszych szkołach będzie dużo mniej - dodaje nieśmiało Ela Dec z Gimnazjum nr 2. (JAŚ)