Dzięki Międzynarodowemu Biennale Sztuki Współczesnej "Miasto Idealne - Miasto Niewidzialne” mieszkańcy Zamościa wszędzie dopatrują się artystycznych przekazów. Nawet tam, gdzie ich nie ma.
- Rozważamy czy w przyszłości będą realizowane w tym mieście takie przedsięwzięcia - żaliła się na forum dyskusyjnym zorganizowanym na początku sierpnia w zamojskim Ratuszu.
Wystawa czynna będzie do 22 sierpnia. Naszym zdaniem, organizatorzy i twórcy prezentowanych prac wykonali wspaniałą robotę. Miejscowi doszukują się teraz dzieł sztuki nawet tam, gdzie ich nie ma. Udowodniliśmy to.
Przy kościele Ojców Franciszkanów w Zamościu prowadzony jest remont. W jednym z okien tkwi potężna, metalowa rura, którą robotnicy wysypują gruz. Nazwaliśmy ją "Pępowiną” i zapytaliśmy przechodniów, co sądzą o "monumentalnym dziele”. Okazało się, że obcowanie ze współczesną sztuką dało rezultaty. Kilkanaście osób bez chwili zastanowienia uznało naszą rurę za współczesną rzeźbę.
- Nie wiem, co jej twórca miał na myśli - mówi 40-letnia zamościanka. - Lecz jeśli potraktować budynek jako żywy organizm, a metalowa rurę jak łącznik, to można odczytać przesłanie. Miasto idealne wyrosło z tej ziemi... "Pępowina” drażni, ale nie zachwyca.
- Nie znam się na takich rzeźbach - nie kryje zakłopotania Jan Kowalczyk, pracujący na Starym Mieście. - Ta wielka rura przynajmniej jest użyteczna.
Obok naszej "Pępowiny” stoi monumentalna praca Danieli Brahm. Jak napisano w przewodniku, jest to "rodzaj rusztowania będącego jednocześnie trybuną dla agitatorów politycznych”. - To nie reklama? - dziwi się Anna Radziszewska z Zamościa. - Przecież wymalowano na niej przyczepę campingową... Sąsiednia rura także nie jest dla mnie żadnym dziełem sztuki. Kiepsko się oba obiekty komponują. Całą tę wystawę uważam za chybioną.
Maciej Sęczawa, artysta plastyk, nauczyciel Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zamościu uważa, że ekspozycja doskonale popularyzuję sztukę współczesną. - Przeciętni widzowie nie są jednak przygotowani do odbioru takich dzieł - tłumaczy. - Jeśli jednak ludzie zaczęli się nad nimi zastanawiać, oburzać czy szukać znaczeń, należy się z tego jedynie cieszyć.
Nawet jeśli za dzieło sztuki zostanie uznana zwykła rura? - Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą - śmieje się Sęczawa. - Nie ma się na co zżymać.