![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![Bieszczady](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2020/2020-02/3eb843a47fcce23af245bea52751fdb0_std_crd_830.jpg)
"Rzucić wszystko i wyjechać na koniec świata" - przeszło przez myśl niejednemu pracownikowi nie tylko korporacji. Ale zwykle na marzeniach, no może jeszcze rozmowach z kolegami w przerwach na papierosa się kończyło, a człowiek wracał do kieratu.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Zupełnie inaczej postąpił mieszkaniec Tarzymiechów pod Zamościem, który w piątek, 7 lutego wyszedł z pracy po fajrancie i… zapadł się pod ziemię. Szukała go rodzina, bliscy i znajomi, ale 28-latek przepadł bez wieści. Na koniec zaginięcie zgłoszono w krasnostawskiej komendzie policji.
– Poszukiwanego mężczyznę odnaleźli nasi koledzy z Komendy Powiatowej Policji w Lesku. 28-latek miał drobny wypadek i zgłosił się do szpitala – mówi mł. asp. Jolanta Babicz z krasnostawskiej policji. – Odnalazł się cały i zdrowy – informuje rzeczniczka krasnostawskich policjantów.
Nie wiemy dlaczego bez uprzedzenia 28-latek zamienił Tarzymiechy na Bieszczady.
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)