Idąc na bal sylwestrowy, wybieramy nie tylko lokal, towarzystwo, ale i muzykantów. Dlatego właściciele lokali coraz częściej walczą o znanych i uznanych wykonawców.
– Wiele osób przychodzi na sylwestra dla samego zespołu – twierdzi Agnieszka Szokało, menadżer restauracji „Nowe Miasto” w Zamościu. – To muzycy i muzyka tworzą atmosferę balu.
Jego zdaniem, ludzie najlepiej bawią się przy muzyce z lat 60. i 70. Wymienia Wojciecha Gąsowskiego, Marylę Rodowicz, Skaldów i Czerwone Gitary, a z lat 80. – Urszulę, Bajm i Perfect. Dorzuca jeszcze braci Golców i muzykę ludową w nowych aranżacjach, „Skrzypka na dachu” i kankana.
Czy sami muzycy też się bawią? – My lubimy grać – odpowiada wymijająco Skóra. – Ja absolutnie wolę grać, niż sam się bawić – zapewnia z kolei Krzysztof Stopa.
Stopa, podobnie jak Skóra, jest na co dzień nauczycielem w Państwowej Szkole Muzycznej II Stopnia w Zamościu. Bale czy wesela to dla nich tak zwana chałtura, którą dorabiają na życie. – Nasze zajęcie zawsze traktujemy bardzo poważnie – twierdzi Stopa. – Jeśli ktoś bierze ślub, to dla niego jest impreza życia. I tak właśnie mu gram – wyjaśnia.
Krzysztof Stopa grał kiedyś z braćmi Andrzejem i Zbyszkiem Filami. Na weselu w Grójcu tak spodobali się gościom, że grywali potem i na ich weseliskach. Muzycy repertuar układają podczas występu, dostosowując go do życzeń uczestników zabawy. Pan Krzysztof dopracował to do perfekcji występując przez wiele lat w niemieckich kurortach i na statkach. – Najlepiej gra się jednak w eleganckich lokalach – z zamojskich wymienia Szkołę Tańca Myków, restaurację „Nowe Miasto” i zajazd „Magnat” w Kalinowicach. s