Zdewastowane lampy, zardzewiałe zjeżdżalnie dla dzieci, ani jednego sklepu i mętna woda. Tak wygląda zalew "Bojary”
- Lubię się opalać i dlatego tutaj podczas wakacji przychodzę - tłumaczy 16-letnia Magda, którą spotkaliśmy nad miejscowym zalewem. - W Biłgoraju nie ma zresztą nic innego do roboty. Drażnią mnie jednak nieczynne zardzewiałe lampy i wiecznie przepełnione kosze na śmieci. Nie ma też pubów, kawiarni a nawet toalet. A przydałyby się.
Biłgorajski zbiornik "Bojary” jest położony w malowniczym miejscu. Jest przy nim spora plaża, a obok las. Jeszcze w latach 70. wybudowano dookoła alejkę z ławeczkami i latarniami.
Ławeczki wprawdzie stoją, ale z latarni zostały tylko zardzewiałe kikuty. Remontu wymaga też kilka zjeżdżalni dla dzieci i karuzela. Spod farby wygląda rdza, a z drewnianych elementów zadry.
- W tym miejscu jest marazm - mówi Stanisław Biernat z Biłgoraja. - Naszych radnych to nie obchodzi.
Stanisław Biernat jakiś czas temu chciał otworzyć nad zalewem punkt gastronomiczny. Zderzył się jednak z urzędniczym murem. Z jego marzeń nic nie wyszło.
- Żeby taki interes otworzyć, trzeba mieć ubikację podłączoną do kanalizacji - tłumaczy Biernat. - Tam nie ma sieci, więc musiałbym ją wybudować własnym kosztem. Od podstaw. To się nikomu nie opłaci. Miasto powinno zadbać o potencjalnych inwestorów. Bo tacy się znajdą. Taki zalew to jest dobry interes.
Czesław Sokal, biłgorajski radny miejski z SLD, dwa lata temu apelował na jednej z sesji o "doprowadzenie zalewu do używalności”. Bez skutku. - Te "Bojary” to jest bajoro, nic więcej - denerwuje się Sokal. - Na podobnych zbiornikach mogą zarabiać takie miasta, jak Krasnobród czy Janów Lubelski, więc i my powinniśmy!
Jednak mój apel pozostał bez reakcji. Dlatego na najbliższej sesji znów wrócę do tej sprawy. Wakacje już się wprawdzie kończą, ale na następny sezon zalew trzeba poprawić.
Co na to miejscowe władze? - Co roku wykonywane są tam remonty - dziwi się Janusz Rosłan, burmistrz Biłgoraja. - Ostatnio umocniliśmy wały i wymieniliśmy deski w molo. Planowane są też inne inwestycje… Jednak, dla jednego inwestora 100-metrowej kanalizacji nie wybudujemy. A pan Biernat mógłby wybudować zbiornik bezodpływowy. To by sprawę załatwiło. Jednak jeśli chodzi o innych inwestorów, to jest trudniejsza sprawa. UM nie jest właścicielem gruntu wokół zalewu.
A dlaczego woda jest w "Bojarach” mętna? - Spełnia normy - zapewnia burmistrz. - Jednak z pobliskiego lasu spływa borowina i ona decyduje o jej wyglądzie. Ma to wiele plusów. Ludzie płacą za kąpiele borowinowe. U nas są one za darmo.