

Zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszało dwóch kolejnych funkcjonariuszy służby więziennej, którzy nie dopilnowali przebywającego w szpitalu psychiatrycznym podwójnego mordercę, Bartłomieja B. Według śledczych, za bardzo poluzowali mu kajdanki.

W nocy z 6 na 7 października zeszłego roku ze szpitala w Radecznicy w powiecie zamojskim uciekł przebywający na obserwacji psychiatrycznej groźny przestępca. Bartłomiej B. przyznał się do zabójstwa ojca (65 l.) i brata (45 l.), do którego doszło w lipcu w miejscowości Zagumnie. Mężczyzna użył siekiery. Jego ofiary doznały poważnych obrażeń głowy. Podczas przesłuchania zeznał, że powodem agresji był konflikt z obydwoma krewnymi.
Po ucieczce ze szpitala, na nogi postawiono wszystkie służby, a na mieszkańców Lubelszczyzny padł strach. Uciekiniera udało się schwytać po 10 dniach w Żarnowie na Podkarpaciu, gdzie podejrzany o podwójne zabójstwo próbował przekroczyć granicę ze Słowacją. Miał zamiar uciec na południe Europy. Nie zdołał. Zamiast na Bałkany trafił do aresztu w Radomiu. Za to co zrobił grozi mu dożywocie.
Zarzuty innego rodzaju - niedopełnienia obowiązków, prokuratura stawia także osobom, których błędy umożliwiły ucieczkę Bartłomieja B. Najpierw usłyszało je czterech funkcjonariuszy służby więziennej z zakładu karnego w Zamościu. Dwóch z nich, według ustaleń śledczych, podczas ucieczki mordercy miało spać, a dwóch kolejnych nie zorientowało się, że podejrzanego nie ma w sali. Tym samym informacja o ucieczce pojawiła się o wiele później, niż mogłaby.
O zarzutach dla dwóch kolejnych funkcjonariuszy SW dowiedzieliśmy się dzisiaj. Poinformował o nich rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu, Rafał Kawalec. Śledczy są zdania, że strażnicy za bardzo poluzowali kajdanki założone Bartłomiejowi B., co pozwoliło mu się z nich oswobodzić. Sam sposób założenia kajdanek zespolonych (takich, które łańcuchem łączą ręce i nogi) miał być równiez nieco inny, niż powinien. To sprawiło, że mechanizm, który samodzielnie zmniejsza obwód pod wpływem szarpania, nie zadziałał.
Kolejnych dwóch funkcjonariuszy Służby Więziennej usłyszało zarzuty w związku z ucieczką podejrzanego ze szpitala psychiatrycznego w Radecznicy (Lubelskie). Według śledczych, zbytnio poluzowali mu kajdanki, dzięki czemu mógł sam się z nich oswobodzić. Są też już pierwsze kary dyscyplinarne w tej sprawie. Mało tego - strażnicy mieli nawet nie sprawdzić, czy założyli je poprawnie. Zrobili to tak źle, że B. samodzielnie je sobie ściągnął i przez nikogo nieniepokojony spokojnie opuścił szpital. Podejrzani nie przyznają się do winy i odmawiają składania wyjaśnień. Grozi im do 3 lat więzienia.
Tymczasem rzecznik dyrektora generalnego SW, ppłk Arleta Pęconek poinformowała, że trzy z sześciu postępowań dyscyplinarnych prowadzonych wobec funkcjonariuszy objętych śledztwem, zakończyły się.
- W dwóch przypadkach wydano postanowienie o wydaleniu ze służby. Funkcjonariusze odwołali się od tych nieprawomocnych decyzji do dyrektora okręgowego SW. Oznacza to, że postępowanie będzie procedowane od nowa. Wydano też jedno orzeczenie o niepełnej przydatności do służby; jest to kara ostrzeżenia związana z wytknięciem niewłaściwego zachowania; następnym razem ukarany może zostać wydalony ze służby - wyjaśniła, cytowana przez PAP podpułkownik Pęconek. Pięciu innych funkcjonariuszy otrzymało nagany.
