Policja przestrzega nas przed kieszonkowcami, dla których gorączka przedświątecznych zakupów to woda na młyn.
Mieszkanka Zamościa straciła telefon komórkowy. Do kradzieży doszło w autobusie MZK. W szpitalu przy ul. Peowiaków złodziej ukradł torebkę damską, w której były pieniądze, kosmetyki i dowód osobisty, a w jednym z zamojskich sklepów zabrał spod lady saszetkę z kartami telefonicznymi i pieniędzmi. To przykłady z ostatnich dni.
- Przedświąteczny czas i szaleństwo zakupów sprzyjają naszemu roztargnieniu. Złodzieje tylko na to czekają. Nie dajmy im szansy - prosi kom. Joanna Kopeć, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Kieszonkowcy uaktywniają się głównie w miejscach, gdzie występują duże skupiska ludzi: na dworcach, przystankach autobusowych oraz w sklepach. Rzadko działają w pojedynkę. - Wykorzystują zamieszanie i tłok, często sami go wywołują, aby ułatwić sobie działanie - opowiada Joanna Kopeć. - Wykorzystują każdy błąd i moment nieuwagi.
Zanim sięgną do cudzej kieszeni, przeprowadzają własne rozpoznanie. Sprawdzają, jaką gotówkę posiada przy sobie wytypowana do obrobienia ofiara i w której kieszeni lub torbie ją przechowuje.
Jak ustrzec się przed złodziejaszkami? Stróże porządku radzą, aby pieniądze powkładać do kilku kieszeni. Jeżeli mamy przy sobie większą gotówkę, najlepiej zrezygnować z zatłoczonego autobusu. Wkładając portfel do tylnej kieszeni, prowokujemy kieszonkowców.
Podczas płacenia za zakupy, nie pokazujmy całej jego zawartości. - Najlepiej mieć wcześniej odliczoną konkretną kwotę - radzi kom. Kopeć.
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Na "sztuczny” tłok w sklepie, autobusie czy hali targowej. - Unikajmy korzystania na ulicy z podejrzanych usług: wróżenia, gier hazardowych czy okazyjnych zakupów - podpowiada oficer prasowy zamojskiej policji.
Jeżeli jednak padniesz ofiarą kieszonkowca, podnieś alarm i jak najszybciej powiadom policję.