Wstrząsem mózgu zakończyła się dla piątoklasistki z podzamojskiego Lipska lekcja języka polskiego. Na jej głowę poleciała z sufitu lampa oświetleniowa. Do odpowiedzialności za wypadek nikt się nie poczuwa.
Dodał, że to szkoła ma ustawowy obowiązek dokonywać przeglądu technicznego budynku oraz instalacji elektrycznej.
Obowiązki dyrektora Szkoły Podstawowej w Lipsku pełni od poniedziałku Grażyna Kozak. - Tu wszystko jest tak stare, że samo odpada - rozkłada ręce.
Ile lat ma instalacja elektryczna? Tyle co budynek szkoły, a więc... 34. G. Kozak w ostatniej chwili otrzymała dokument powołania na stanowisko dyrektora. W rozmowie z Dziennikiem powiedziała, że nie przekazano jej żadnych dokumentów dotyczących stanu technicznego budynku i urządzeń. Według niej, za stan techniczny szkół odpowiada gmina.
- Jest to złośliwość przedmiotów martwych. Nikomu nie przyszłoby do głowy, żeby sprawdzać lampy! Takich rzeczy nigdzie się nie robi - uważa Stanisław Grześko, zastępca wójta gminy Zamość.
Zapewnił nas, że przegląd techniczny był wykonany we wszystkich budynkach oświatowych na terenie gminy. Sprawdzano także instalację elektryczną. A co z lampami oświetleniowymi? - Jaki fachowiec stwierdzi, czy lampa może spaść? Te lampy były montowane w całej Polsce. Nie jesteśmy w stanie wszystkich wymienić. Zrobimy przegląd i zobaczymy - powiedział Grześko.
Wypadek zdarzył się we wtorek ok. godz. 9 rano. Karetka pogotowia zabrała poszkodowaną dziewczynkę do szpitala, gdzie stwierdzono wstrząśnięcie mózgu. Tego samego dnia dyrektor szkoły telefonicznie poinformowała o wypadku Urząd Gminy w Zamościu. W środę do południa nikt z jego pracowników nie pofatygował się do szkoły. Nie sporządzono także protokołu powypadkowego. Ktoś jednak musi odpowiedzieć za ten wypadek. - Dziecko ma prawo czuć się w szkole bezpiecznie - uważa zamojski adwokat Szczepan Semczuk. - Jeśli rodzice uznają kwotę odszkodowania z ubezpieczenia za niewystarczającą, to odpowiedzialność materialną może ponieść gmina.