Urwanie głowy mieli policjanci z rowerzystą, który popełnił wykroczenie, nie chciał zatrzymać się do kontroli, podał nieprawdziwe personalia i nie miał zamiaru poddać się badaniu na zawartość alkoholu.
– Rowerzysta nie reagował na sygnały do zatrzymania – informuje Edyta Krystkowiak, rzecznik hrubieszowskiej policji.
Nie pomogły ani prośby, ani groźby. – Ni ch…a! – rzucił w stronę stróżów prawa, którzy w końcu postanowili zajechać mu drogę.
Poproszony o podanie danych personalnych mężczyzna odparł, że nazywa się Franek Gumowiak. To był najprawdopodobniej spóźniony żart primaaprilisowy, bo 58-latek z Werbkowic dobrze jest znany policjantom i prędzej czy później ustalono by jego personalia.
– Wtedy mężczyzna znowu zaczął robić wszystko, by nie poddać się badaniu – relacjonuje Krystkowiak. – Zażądał, aby pielęgniarki zmierzyły mu ciśnienie i zawartość cukru.
Krew do badań została w końcu pobrana, ale na wyniki trzeba jeszcze poczekać. Policja twierdzi, że 58-latek był pijany. To było widać (chwiał się i jechał rowerem wężykiem), słychać (bełkotliwie mówił) i czuć.
Jeżeli potwierdzą to badania krwi, mieszkaniec Werbkowic odpowiadać będzie przed sądem za kierowanie rowerem w stanie nietrzeźwości.
Na koniec mundurowi odwieźli nieco zmęczonego, samozwańczego Franka Gumowiak do domu.