Hrubieszów. Przez cały poniedziałek mieli pracować na terenie bursy międzyszkolnej przy ul. Zamojskiej. Ale robota nie była im w głowie.
Uciekli prawdopodobnie dlatego, że bali się, że odpowiedzą za znalezione w pomieszczeniu socjalnym narkotyki.
Na sto gram amfetaminy w kanciapie przy bursie, gdzie skazani trzymali swoje rzeczy osobiste, natrafiła więzienna kontrola. Chwilę później funkcjonariusze zorientowali się, że na miejscu nie ma ani 20-latka, ani jego o osiem lat starszego kolegi, którzy nieodpłatnie byli tam zatrudnieni przy pracach porządkowych.
- Natychmiast zaczęły się ich poszukiwania. Zawiadomiliśmy policję - mjr Janusz Krotkiewicz, wicedyrektor hrubieszowskiego ZK.
Mundurowi przeczesywali miasto kawałek po kawałku, wypytywali przechodniów. Po kilku godzinach ktoś dał znać, że dwóch podejrzanych mężczyzn, ubranych w więzienne uniformy kręciło się nieopodal ogródków działkowych w pobliżu stadionu sportowego.
Za uciekinierami ruszył regularny pościg. Dochodziła godzina 15, gdy obaj zostali zatrzymani na łąkach między Hrubieszowem a Brodzicą. Wrócili za kratki.
- Zostali złapani na własne szczęście. Gdyby poszukiwania trwały dłużej, musielibyśmy ten wybryk potraktować jako ucieczkę. Ponieważ jednak zmieścili się w czasie, w którym mogli przebywać bez nadzoru poza zakładem karnym, potraktujemy to jako samowolne oddalenie się - mówi mjr Krotkiewicz.
Ale odpowiedzialności nie unikną. Na pewno nie wrócą już do pracy przy ul. Zamojskiej. O przepustkach też mogą już tylko pomarzyć.
Poza tym, policja sprawdza, czy znaleziona w bursie amfetamina należała do nich. Za posiadanie narkotyków grozi do trzech lat więzienia.
Tymczasem starszemu z uciekinierów, skazanemu na 8 lat więzienia za rozbój do odsiadki pozostało już ok. 2 lat. Młodszy też miał za kilkanaście miesięcy wyjść na wolność.
(AK)