Osiedlowe ulice są nieprzejezdne, a miejskie chodniki trudno przebrnąć. Mieszkańcom Zamościa puszczają nerwy. Jednak nie winią za to fatalnej aury, ale… Zarząd Dróg Grodzkich. Lista żali wobec tej miejskiej instytucji jest ostatnio długa.
– Dlatego poruszanie się samochodem jest praktycznie niemożliwe. Nie ma mowy o tym aby, żeby tam minęły się dwa auta. Korki robią się nawet o godz. 4 nad ranem!
Zamość zmienił się ostatnio nie do poznania. Wszędzie piętrzą się ogromne hałdy śniegu. Niektóre mają prawie dwa metry wysokości. Fatalne wyglądają też chodniki, gdzie nogi grzęzną w głębokim, pośniegowym błocie. Tak jest we wszystkich dzielnicach miasta. Nawet na reprezentacyjnym Starym Mieście. Skąd taki górski krajobraz?
– To proste – tłumaczył wczoraj Jacek Radliński, przedsiębiorca z Warszawy, który odwiedził wczoraj Zamość. – Pierwszego śniegu nie usunięto, bo drogowcy myśleli zapewne, że… się zaraz roztopi. Tak się nie stało. Zgarnięto go tylko na bok. Ale nie roztopił się też śnieg drugi, trzeci i… wiele następnych.
Tak powstały ogromne śnieżne góry. Wygląda to naprawdę fatalnie.
Według pana Łukasza najgorzej jest jednak na Słonecznym Stoku. Ta dzielnica tonie w śniegu.
– W razie wypadku czy choroby karetka na osiedle nie dojedzie – martwi się pan Łukasz. – Interwencje mieszkańców osiedla w ZDG nie przyniosły skutku. A w poniedziałek telefon w tej instytucji był nieustannie zajęty. Tak jakby w ZDG ktoś celowo odłożył słuchawkę…
Wiesław Nowakowski, przewodniczący osiedla Słoneczny Stok i zamojski radny także jest zaniepokojony.
– Miejski pług mógłby czasem przejechać chociaż po głównych ulicach naszego– mówi. – Po to, żeby zlikwidować koleiny. Na nich wieszają się samochody. Apelowałem już do ZDG w tej sprawie… Natomiast na innych uliczkach byłoby to bardzo trudne. Dlaczego? Po prostu auta mieszkańców osiedla, jedno za drugim, stoją po obu stronach uliczek. Pługi mogłyby je uszkodzić.
Czy nic nie da się zrobić? – To jest problem – mówi Zdzisław Dymara z ZDG w Zamościu. – Ludzie po prostu muszą odstawić samochody i umożliwić nam wjazd w wąskie uliczki tego osiedla. Bez tego naprawdę nadal jesteśmy bezsilni.
Wczoraj udało nam się bez kłopotu dodzwonić do ZDG. Czy w poniedziałek słuchawka była odłożona? – Oczywiście, że nie – zapewnia pracowniczka tej instytucji odpowiedzialna za przyjmowanie zgłoszeń od mieszkańców. – Tego dnia mieliśmy ponad 50 telefonów z całego miasta z prośbą o interwencję. Niektórych ludzi trzeba było uspokajać. I to blokowało linię.