Kierowcy mówią, że ryzykują za każdym razem. Na osiedlu Świętego Piątka są trzy skrzyżowania, których pokonanie kosztuje sporo nerwów. – Trzeba jeździć ostrożnie i stosować się do znaków – radzą drogowcy.
Byliśmy na miejscu. Przed skrzyżowaniem Świętego Piątka z Młyńską jest znak ograniczający prędkość do 30 km/h, ale jak podkreśla nasz Czytelnik, nikt na to nie patrzy i wszyscy "lecą” ponad 60 km/h.
Pan Bolesław mieszka przy ul. Waryńskiego, przy samym skrzyżowaniu. – Ale wolę dookoła jeździć, bo tu strach wjeżdżać – mówi. – Przydałyby się lustra, bo przy wyjeździe z Waryńskiego nie widać, czy ktoś jedzie od strony świętego Piątka.
Lustra pojawiły się pod drugiej stronie Waryńskiego, a więc na skrzyżowaniu z Ogrodową, a także przy wylocie z tej ostatniej do Świętego Piątka. Bo tam również kierowcy mają spore problemy. – Przy wyjeździe z podporządkowanej Ogrodowej po lewej stronie stoi dom i nie widać, czy ktoś jedzie Świętego Piątka od strony Młyńskiej – opowiada pan Tadeusz. – Lustra średnio się sprawdzają, poza tym jedno już było zbite. Jeździmy z duszą na ramieniu.
To samo proponują drogowcy. – Lustra są pomocne, a kierowcy muszą pamiętać, że dojeżdżając do skrzyżowania trzeba przyhamować – powiedziała nam Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu.
Nie planuje się jednak ustawienia luster przy skrzyżowaniu Waryńskiego ze Świętego Piątka i Młyńską.
Joanna Kopeć, rzecznik zamojskiej policji, przyznaje, że więcej kolizji odnotowywano jedynie po zmianie organizacji ruchu na skrzyżowaniu Gminnej ze Świętego Piątka. – Kierowcy jeździli na pamięć, ale teraz stosują się do znaku STOP.