Zamość. Prezydent Andrzej Wnuk nie pamięta na czyje polecenie w zamojskim magistracie kupiony został aparat do wykrywania podsłuchów. Zasłania się niepamięcią twierdząc, że od zakupu minęło zbyt wiele czasu. Urządzenie trafiło do ratusza niespełna rok temu
To jeden z pierwszych nabytków zamojskiego magistratu po tym jak 9 grudnia 2014 r. władzę objął Andrzej Wnuk. Już trzy dni później 11 grudnia 2014 r. w specjalistycznym sklepie detektywistycznym we Wrocławiu zamówiono detektor cyfrowy Protect 1206i. Sprzęt kosztował 1820 zł i służy do wykrywania bezprzewodowych podsłuchów analogowych i cyfrowych z niewielkiej odległości.
Pytany o sposób wykorzystywania urządzenia Marek Gajewski, rzecznik prezydenta tłumaczył mediom, że urządzenie kupiono na prośbę mieszkańców i ma służyć do badania natężenia hałasu podczas „różnego rodzaju eventów”. Potwierdził, że aparat trafił do sekretariatu prezydenta Zamościa i był po raz pierwszy wykorzystany podczas miejskiej imprezy sylwestrowej 2014/2015. Ratusz nie ma dokładnej ewidencji pomiarów (wiadomo jedynie, że wartości nie zostały przekroczone) ani nie wie, kto pomiarów dokonywał.
Kiedy sprawą zainteresowały się media o zasadność zakupu spytała radna Marta Pfeifer. Właśnie otrzymała odpowiedź prezydenta.
„Ze względu na upływ czasu oraz brak zachowanych dokumentów nie jest możliwe precyzyjne ustalenie na czyje polecenie kupiono urządzenie, o które pani radna pyta ani kto opisał fakturę” – napisał Andrzej Wnuk.
Na pytanie, czy prezydent lub jego urzędnicy czują się śledzeni lub podsłuchiwany włodarz dodaje: „Nie mogę odpowiadać za wszystkich urzędników, ale prezydent nie czuje się ani śledzony, ani podsłuchiwany.”
– Treść tej odpowiedzi można streścić do słów: nie pamiętam, to było dawno i nie prawda, a poza tym pies zjadł mi pracę domową. W związku z tym ogarnęła mnie obawa, że urząd jest źle zarządzany – denerwuje się Marta Pfaifer. – Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek wcześniej, zanim prezydent Wnuk objął rządy w naszym mieście, brakowało w zamojskich urzędach dokumentów dotyczących wydatków czy podjętych decyzji. Być może dlatego, że jest to obowiązek tych urzędów? Ale nie bądźmy złośliwi. Łatwo w piaskownicy zgubić grabki.