Przeszukuje pomieszczenia w poszukiwaniu pluskw radiowych schowanych pod stołem, zasłoną czy w ramie wiszącego na ścianie obrazu. Wyszukuje podsłuchy linii telefonicznych. Znajduje podrzucone przez szpiegów nadajniki wideo. Mowa o wykrywaczu podsłuchów Protect 1206i – urządzeniu które trafiło do zamojskiego ratusza. Poinformował o tym Tygodnik Zamojski.
– Urządzenie zostało zakupione 15 grudnia 2014 roku – potwierdza Marek Gajewski, rzecznik prasowy prezydenta Zamościa.
Pytany o to, czy był to pierwszy zakup sprzętu używanego w magistracie za kadencji nowego prezydenta ucina: – Na tę chwilę trudno jest mi to określić.
Jest to jednak bardzo prawdopodobne, bo Andrzej Wnuk został zaprzysiężony podczas sesji Rady Miasta 9 grudnia. Czy przejmując nowy gabinet mógł się obawiać wycieku informacji objętych klauzulą ściśle tajne? Teoretycznie jest to możliwe, bo zaledwie kilka miesięcy wcześniej wybuchła „afera podsłuchowa”.
Dwóch kelnerów z warszawskich restauracji oraz znany biznesmen nagrywali polityków, przedsiębiorców i funkcjonariuszy publicznych. Wśród nagranych znaleźli się m.in. prezes NBP Marek Belka, czy politycy: Radosław Sikorski, Paweł Graś, czy Włodzimierz Karpiński.
Dla wielu skończyło się to nie tylko skandalem, ale i dymisją. Prezydentowi Wnukowi mogło więc zależeć na kupnie urządzenia, które – jak zapewnia jego producent – świetnie sprawdza się do wykrycia wszelkiego typu inwigilacji bezprzewodowej, „dając poczucie pewności, że poufne dane czy prywatne informacje nie dostaną się w niepowołane ręce”.
Zamojscy urzędnicy tłumaczą jednak, że urządzenie to używane w zupełnie innym celu.
– Za sprzęt zapłaciliśmy 1820 zł brutto. Wykorzystujemy go do pomiaru natężenia dźwięku. Po raz pierwszy w tym celu był użyty podczas Sylwestera 2014/2015 – tłumaczy Gajewski.
• Czy ten sprzęt był kiedykolwiek używany w jako wykrywacz podsłuchów?
– Nic mi o tym nie jest wiadomo – ucina rzecznik.