Fundacja Wolności odwołała się od decyzji prokuratora okręgowego, który nie zgodził się na ujawnienie dokumentów dotyczących tzw. afery podsłuchowej w lubelskim Ratuszu. Chodzi przede wszystkim o stenogramy z rozmów między urzędnikami
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Prokurator nie stwierdził, czy i dlaczego wnioskowane dokumenty zostały opatrzone klauzulą „poufne” – wyjaśnia Krzysztof Kowalik z Fundacji Wolności. – Wobec tego uznajemy, że informacje, o które prosiliśmy nie zostały opatrzone klauzulą poufności. Jeśli tak, to powinny zostać udostępnione.
W sierpniu fundacja zwróciła się do Prokuratury Okręgowej w Lublinie o udostępnienie szeregu dokumentów dotyczących tzw. afery podsłuchowej. Dotyczyła ona rzekomego „ustawiania” wyników konkursu na prezesa Lubelskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Sprawę badała prokuratura, ale nie dopatrzyła się przestępstwa. W tej sytuacji postępowanie umorzono. Fundacja chciała zapoznać się ze stenogramami rozmów między urzędnikami, listą przesłuchanych świadków oraz uzasadnieniem umorzenia postępowania.
– Otrzymaliśmy tylko ten ostatni dokument, ale z wymazanymi nazwiskami osób występujących w sprawie – dodaje Kowalik. – Prokurator powołał się na ochronę prywatności. Jednak z uwagi na to, że sprawa dotyczy osób pełniących funkcje publiczne, uważamy, że ich personalia nie podlegają anonimizacji.
Wczoraj Fundacja Wolności złożyła w tej sprawie odwołanie do Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Przedstawiciele organizacji argumentują m.in., iż dane, których się domagali to informacja publiczna, której nie można traktować jak informację niejawną.
– Mieszkańcy mają prawo do poznania wszystkich okoliczności, które były przedmiotem postępowania. Nie ma znaczenia, jaki był jego skutek – dodaje Kowalik.
– Prawo do informacji publicznej zapewnia możliwość zapoznania się również z informacjami, które nie stały się podstawą do skierowania aktu oskarżenia, ale mogą być podstawą do oceny etycznej, rodzącej odpowiedzialność polityczną. Inaczej społeczna kontrola nad władzą i wykonywaniem przez nią zadań stałaby się fikcyjna – pisze fundacja w swoim odwołaniu.
Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na prywatność osoby fizycznej lub tajemnicę przedsiębiorcy. – Ograniczenie to nie dotyczy informacji o osobach pełniących funkcje publiczne oraz mających związek z pełnieniem tych funkcji – zastrzega fundacja.
Główne osoby zamieszane w tzw. aferę podsłuchową to przewodniczący Rady Miasta Piotr Kowalczyk i Grzegorz Siemiński, były zastępca prezydenta Lublina. Siemiński jest obecnie szefem LPGK. Wygrał konkurs na to stanowisko. Był jedynym kandydatem, spełniającym wszystkie kryteria.
Agenci Centralnego Biura Śledczego sprawdzali, czy Kowalczyk i Siemiński nie „ustawiali” wyników konkursu. Z końcem kwietnia śledczy weszli do Ratusza i siedziby miejskiej spółki. Zabezpieczyli dokumentację konkursową. Jednym z dowodów w sprawie były również nagrania rozmów między urzędnikami. Śledczy umorzyli sprawę, ale nigdy nie wyjaśnili dokładnie podstaw tej decyzji. Fundacja Wolności zapowiada, że jeśli prokuratura nie uzna odwołania, sprawa trafi do sądu.