Prezydent Andrzej Wnuk chwali się malejącym zadłużeniem miasta. Przypomina, że gdy obejmował urząd w 2014 r. wynosiło ono blisko 78,5 mln zł.
Prezydent dodaje, że na rachunku bieżącym jest to już tylko 74 mln zł, a zatem według niego dług spadł o blisko siedem procent. – Mamy podstawy do tego, aby się cieszyć. Trzymajmy kciuki, żeby w następnych latach było coraz lepiej – podkreśla prezydent.
W kontrze do słów prezydenta konferencję prasową pod zamojskim Ratuszem zwołał Maciej Spozowski, jeden z mieszkańców miasta. Uważa on, że podane przez prezydenta dane są zmanipulowane.
– Prezydent Wnuk na początku swojej kadencji dostaje do sygnowania swoim nazwiskiem nadwyżkowy budżet zaprojektowany przez poprzedniego prezydenta Marcina Zamoyskiego. Przeznaczeniem nadwyżki była spłata części zadłużenia, więc poprzedni prezydent zabezpieczył środki w budżecie na spłatę rat swojemu następcy. Zgodnie ze sprawozdaniem za rok 2014 zadłużenie wynosiło wynosi 78 mln 387 tys zł – wyliczał dodając, że pierwszym autorskim budżetem obecnego prezydenta jest dopiero ten z roku 2016, który był deficytowy. – Z 8,5 mln nadwyżki na koniec roku 2014 zjeżdżamy do deficytu 637 tys. zł, a dług spłacony w części budżetem poprzedniego prezydenta zaczyna rosnąć i zgodnie ze sprawozdaniem za rok 2016 wynosi 71 mln 970 tys. zł. Kolejny budżet prezydenta Wnuka na rok 2017 i kolejny wzrost zadłużenia i deficytu, zgodnie z dokumentami, to prawie 20 mln zł deficytu i 74 mln długu.
Spozowski podkreśla też, że kolejne budżety będą coraz gorsze. W tym roku dług ma sięgnąć 119 mln zł, a w przyszłym roku –155 mln zł długu.
– Patrząc na liczby widać, że prezydent Wnuk zwiększa zadłużenie miasta. W świetle tych faktów prezydent manipuluje informacją dla własnych korzyści. Jego wirtualny spadek zadłużenia w wysokości ponad 7 proc. to spadek relacji dochodów do długu. Nie ma to nic wspólnego z realnym spadkiem zadłużenia, a jedynie zwiększa możliwość kolejnego zadłużania miasta – uważa zamościanin.
Co na to Urząd Miasta? – Nie będziemy komentować tych rewelacji – ucina Marek Gajewski, rzecznik prezydenta Zamościa.
Problem widzi jednak także opozycja. – Porównywanie zadłużenia miasta do całości budżetu, gdzie dodatkowo wlicza się wszystkie dotacje jest co najmniej śmieszne. Tymi pieniędzmi nie będzie można spłacać zadłużenia miasta. Czy z dotacji rządowej np. 500+ prezydent będzie spłacał zadłużenie miasta, czy pieniądze trafią do mieszkańców miasta dla dzieci? – pyta radny Rafał Zwolak (Nowoczesna). – Rada miasta pod koniec grudnia dostała w planie wieloletniej prognozy finansowej na 2019 rok kwotę 147 milionów zadłużenia, po dwóch tygodniach było już 155 milionów. Czary. Zadłużanie miasta bez jednoczesnego zwiększania bazy dochodowej, podatkowej jest bardzo złe dla Zamościa. Na zebraniach osiedlowych słychać obietnice. Bilbordy z wizerunkiem prezydenta od kilku miesięcy namawiają, do czego? Kampania prezydencja wre – dodaje.