Władze gminy twierdzą, że eksmisja rolnika z działki przy ul. Zwierzynieckiej była koniecznością. Mieszkańców miasta oburza sposób jej przeprowadzenia.
- Przyjechał dźwig i cały dobytek zrzucił na jedną, wielką górę - żali się 54-letni Marek Dawid, rolnik ze Szczebrzeszyna. - Straciłem kilka tysięcy złotych. Ludzie z gminy wbili mi dwumetrowy pal na wjeździe do działki. Nie mogę wyjechać w pole ciągnikiem. Komornik chce mnie też obciążyć kosztami egzekucji. To kilkanaście tysięcy. Rozpacz i wielka niesprawiedliwość! Nic dodać, nic ująć.
O wtorkowej eksmisji na ulicy Zwierzynieckiej huczy cały Szczebrzeszyn. Po południu na działkę Marka Dawida przyjechał ciężki sprzęt, urzędnicy z gminy oraz policjanci. - Myśleliśmy, że się ktoś w pobliskiej rzece utopił - opowiada 60-letni mieszkaniec miasteczka. - Ludzie się zbiegli. Okazało się, że wysiedlają naszego Dawida. Zawsze miał na działce nieporządek, ale żeby zaraz taką armię na niego posłać? - To powinno się załatwić jakoś... po ludzku - złości się inny sąsiad. - Chłop bez żony... i narzędzi pola nie obrobi.
Marek Dawid jest rozżalony. Opowiada, że wszystko zaczęło się... w latach 50. Wtedy jego ojciec nabył kilkuarową działkę przy Zwierzynieckiej. Miał tam oborę i trzymał narzędzia. - Od początku urzędnicy upatrzyli sobie naszą posesję - opowiada z goryczą Dawid. - Ojciec sądził się o nią przez dziesięciolecia. Potem walkę przejąłem ja. Zapadały różne wyroki. Raz sądy uznawały, że grunt musimy oddać, kiedy indziej rację przyznawano nam, np. w 2004 r. zamojski Sąd Rejonowy uznał, że działka jest naszą własnością. Myślałem, że będzie spokój. Gmina złożyła jednak apelację. Przegrałem. Dlaczego? Bo złożyłem ksero dokumentów zamiast oryginałów. Wyrok się uprawomocnił.
Dawid "obrabia” kilkuhektarową gospodarkę. Mieszka samotnie, w domu oddalonym od pola o kilkadziesiąt metrów. Uważa, że został skrzywdzony. -Potraktowano mnie jak złoczyńcę i zmarnowano dobytek - żali się. - A ja nikomu krzywdy nie zrobiłem.
W eksmisji brał udział Stanisław Prokopczyk, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Szczebrzeszynie. - Wszystko jest zgodnie z prawem, a tej sytuacji nie dało się inaczej rozwiązać - zapewniał gapiów. Nic do zarzucenia nie ma sobie również policja. - Byliśmy tylko asystą podczas czynności egzekucyjnych - mówi Joanna Kopeć, rzecznik zamojskich policjantów. - Jeśli rolnik ma jakieś zastrzeżenia, ma jeszcze czas na złożenie zażalenia.
Co gmina zrobi z odzyskanym od Dawida gruntem. - Jeszcze nie wiadomo. Może powstanie tu pole namiotowe - stwierdził enigmatycznie Prokopczyk. (gat)