Koszmar - tak mieszkańcy podbiłgorajskiej wioski określają swoje życie przy jednej z ruchliwszych dróg
na Lubelszczyźnie. Codziennie przejeżdżają tędy setki aut, a ich kierowcy ani myślą stosować się do ograniczenia prędkości. Jeden z miejscowych wpadł na pomysł, jak ten problem rozwiązać.
- Jest rzeczywiście niebezpiecznie - potwierdza Ewa Hawryło, gimnazjalistka ze Smólska Dużego, która uczy się w Korczowie. - Żeby przejść przez jezdnię, trzeba długo czekać. Byłoby lepiej, gdyby samochody jeździły wolniej. - Bo jeden się zatrzyma, a drugi pędzi tak, że nawet z przejścia trzeba uciekać - dorzuca jej koleżanka Karolina Młynarz.
Henryk Cios ma pomysł, jak sobie poradzić z drogowymi piratami. Rozpoczął już starania o zainstalowanie w wiosce fotoradaru. Maszt miałby stanąć nieopodal miejscowej szkoły, bo, zdaniem Ciosa, należy zadbać przede wszystkim o bezpieczeństwo najmłodszych.
- Jeżdżę po Polsce i widzę jak takie maszty działają na kierowców. Wszyscy zdejmują nogę z gazu - opowiada mężczyzna. - Poza tym, jako instruktor ośrodka szkoleniowego dla kierowców mam świadomość, że taka inwestycja może naprawdę uratować życie i zdrowie wielu osób. Dlatego postaram się zrobić wszystko, żeby udało się to zrealizować w Korczowie.
Odpowiedni wniosek w tej sprawie wysłał już do Zarządu Dróg Wojewódzkich. Dla swojej inicjatywy zyskał też poparcie policji. - Ten maszt jest niezbędny - przyznaje Marian Jamroz, p.o. komendant powiatowy policji w Biłgoraju. - Na pewno skutecznie poprawiłby bezpieczeństwo nie tylko w rejonie szkoły, ale i w całej miejscowości. Tam rzeczywiście jest niebezpiecznie.
Kto zapłaci za realizację tej inicjatywy? Pomysłodawca liczy na ofiarność lokalnej społeczności. Chce zorganizować zrzutkę na fotoradar. - Wystąpię do wszystkich: do samorządów, biznesmenów i osób prywatnych. Chcemy zebrać pieniądze i jak najszybciej wszystko zakupić - mówi Cios. Wierzy, że uda im się zebrać niezbędną kwotę, czyli około 150 tys. zł.