Zgodnie z zapowiedzią, zasieki znikają znad Bugu. Ich demontaż zaczął się od powiatu włodawskiego.
Straż Graniczna rozciągnęła żyletkowy drut kolczasty nad Bugiem w grudniu ubiegłego roku. „By zapobiegać próbom nielegalnego przekroczenia granicy” – tak wtedy zapewniano. Ale ekolodzy bili na alarm, bo widzieli w tym przede wszystkim śmiertelną pułapkę dla zwierząt. I nie pomylili się. W lutym opisywaliśmy m.in. przypadek martwej kaczki zaplątanej w zasiekach.
Niedawno udało nam się ustalić, że zasieki mają być zlikwidowane. – Demontaż 180 kilometrów zapory na całej długości granicy w województwie lubelskim ma rozpocząć się w najbliższych dniach. Przeprowadzi go 2. Lubelska Brygada Obrony Terytorialnej ze wsparciem 18. Dywizji Zmechanizowanej – usłyszeliśmy 20 lipca w Ministerstwie Obrony Narodowej.
I te zapowiedzi stały się faktem. Wojsko zaczęło od powiatu włodawskiego. – Bug bez concertiny wygląda dużo lepiej – cieszy się pan Artur z siedliska w Kuzawce w gminie Hanna.
– To bardzo dobra wiadomość, być może nasza interwencja miała jakieś znaczenie dla podjęcia tej decyzji – mówi nam profesor Wiktor Kotowski z Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. To specjalista w zakresie ekologii roślin i ochrony przyrody. Wraz z grupą naukowców apelował kilka miesięcy temu do MON o usunięcie tej "śmiertelnej pułapki dla zwierząt". – Jedyne, czego można sobie teraz życzyć, to żeby demontaż odbywał się w sposób niestwarzający dodatkowego zagrożenia przyrodniczego oraz, żeby nie podejmowano podobnych pochopnych decyzji, jak choćby umieszczenie tych zasieków w rzece ponownie – ma nadzieję profesor UW. – Zamiast tego szczerze polecam odtwarzanie mokradeł wzdłuż wschodniej granicy jako zabezpieczenia przed realnym zagrożeniem militarnym ze strony Rosji. To działanie, które przysłuży się zarówno bezpieczeństwu, jak i przyrodzie – proponuje Kotowski.
Przypomnijmy, że 1 lipca wraz z zakończeniem budowy zapory na granicy, rząd zniósł zakaz przemieszczania w 3-kilometrowym pasie przygranicznym. Ale okazuje się, że wybierając się nad samą rzekę Bug lepiej zabrać ze sobą dokument, bo można być wylegitymowanym przez Straż Graniczną.
– Jeśli wybieramy się nad rzekę Bug, a więc nad granicę państwową powinniśmy o tym fakcie poinformować telefonicznie, pocztą elektroniczną lub za pomocą formularza znajdującego się na internetowej stronie Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej, właściwą placówkę Straży Granicznej – instruuje SG.