Ponad 4,1 tys. rodziców w województwie lubelskim odmówiło obowiązkowych szczepień ochronnych swoich dzieci - wynika z danych sanepidu na koniec ubiegłego roku. To o blisko 300 więcej niż rok wcześniej.
W ubiegłym roku na terenie województwa lubelskiego obowiązkowym szczepieniem przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi i polio objęto ok. 58 proc. sześciolatków. To o blisko 10 proc. mniej niż rok wcześniej. Podobnie było w grupie siedmiolatków, choć tu spadek był niższy - na poziomie 4 proc.
Ten problem nie dotyczy jednak tylko dzieci. - W stosunku do 2019 roku widzimy spadek uodpornionej populacji również wśród młodzieży i osób starszych. Zaburzenie kalendarza szczepień osłabia naszą odporność na choroby zakaźne - tłumaczy Katarzyna Wnuk, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. Dodaje, że szczepienia znacznie zmniejszyły skutki wielu chorób zakaźnych, a także doprowadziły do wyeliminowania ospy prawdziwej.
Z danych sanepidu wynika, że w ubiegłym roku w naszym województwie szczepień przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi wykonanych u 14-latków (druga dawka przypominająca) było już o blisko 15 proc. mniej niż rok wcześniej. Z kolei w grupie 19-latków (trzecia dawka) o ponad 12 proc. mniej.
W ubiegłym roku ostatniej dawki nie dostało aż 14,6 proc. młodych dorosłych, którzy nie podlegają już obowiązkowym szczepieniom.
- To bardzo niepokojące informacje. Błonica, krztusiec, tężec i polio to straszne choroby, które mogą powodować poważne powikłania zdrowotne, łącznie ze zgonem - zaznacza dr n. med. Grażyna Semczuk, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych. - Nie rozumiem postępowania rodziców, którzy podejmują decyzję tak szkodliwą nie tylko dla swoich dzieci, ale też szkodliwą społecznie, bo może ona mieć wpływ na zdrowie innych dzieci, a także osób starszych.
Jak podkreśla ekspertka, jeśli poziom wyszczepialności będzie dalej spadał, choroby, które zostały opanowane, znowu mogą stać się zagrożeniem. - Nie powinniśmy też zapominać o grypie. Co prawda dzięki maseczkom jest spadek zachorowań, ale jeśli tylko je zdejmiemy, ten wirus natychmiast się odezwie i wróci jesienią - tłumaczy dr Semczuk.
Tymczasem, jak informuje sanepid, w województwie lubelskim wskaźnik wyszczepialności przeciwko grypie jest bardzo niski - na poziomie 2,4 proc.
- Kiedy rozmawiam z pacjentami o szczepieniach, obserwuję, że większość nie ma rzetelnej wiedzy na temat szczepień, jest dużo obaw. Podejmują decyzję dotyczącą np. szczepień na grypę czy COVID-19 na podstawie obiegowych opinii - przyznaje dr Semczuk. I dodaje: - Rzadko kto podejmuje decyzję na “tak” lub na “nie” w pełni świadomie. Potrzebny jest „front” edukacyjny.