W zamierzchłych czasach kartkowych pierwsze poświąteczne wiadomości w radiu i telewizji brzmiały mniej więcej tak: szpitale i stacje pogotowia ratunkowego, jak zwykle, pracowały w te święta na najwyższych obrotach - z powodu przejedzenia hospitalizacji wymagało pięć tysięcy osób... Pięć to może przesada. Ale problem świątecznego obżarstwa - po całym głodnym roku - był dość poważny.
świąteczny stół nie jest już tak groźny dla zdrowia.
Niemniej nadal wielu ludziom, zwłaszcza uznającym tradycyjny model świętowania, potrafi sprawić kłopoty. A dokładniej: ich żołądkom, wątrobom, głowom. Podpowiadamy, jak ich uniknąć, a przynajmniej zminimalizować
Zasada pierwsza, najważniejsza, powszechnie znana i... dość powszechnie łamana -
należy jeść z umiarem.
Bo wigilijnych potraw nie trzeba się bać -
to bodaj najzdrowsza kolacja w roku!
Ryby przecież nie tuczą, a są pożywne i zdrowe. Tradycyjny kompot z suszonych owoców doskonale wspomoże przemianę materii, zapobiegnie wzdęciom i innym nieprzyjemnościom żołądkowym. Owszem, kapusty z grzybami, pierożków czy ciasta nie można zaliczyć do potraw dietetycznych, ale jeśli po wigilijnej wieczerzy wyruszymy pieszo na pasterkę, to zbędne kalorie szybko stracimy.
Na wszelki wypadek, gdybyśmy jednak nie potrafili zachować właściwej dyscypliny przy stole, zaopatrzmy się na święta w majeranek i kminek (doskonale pomagają na zaparcia), sodę oczyszczoną, Raphacholin.
Zdrowych Świąt!