Do nawet co dziesiątej przychodni nie można się dodzwonić w celu uzyskania pomocy medycznej. Takie wnioski płyną z kontroli, jaką Narodowy Fundusz Zdrowia przeprowadził w związku ze skargami pacjentów na dostęp podstawowej opieki zdrowotnej w czasie pandemii
Od marca do września NFZ sprawdził ponad 8,5 tysiąca gabinetów lekarzy rodzinnych w całym kraju, w tym blisko 700 w województwie lubelskim. W związku ze skargami pacjentów weryfikowano m.in. możliwość telefonicznego dodzwonienia się i dokonania rejestracji, a także osobistego kontaktu z lekarzem oraz tryb pracy personelu.
- Pracownicy Terenowego Wydziału Kontroli w Lublinie przeprowadzili dotychczas trzykrotnie weryfikację telefonicznej dostępności do świadczeń POZ. Pierwsza objęła 693 przychodnie. Brak kontaktu telefonicznego stwierdzono w odniesieniu do 46 z nich - informuje Małgorzata Bartoszek, rzeczniczka lubelskiego NFZ.
- Druga weryfikacja objęła 578 podmiotów. Przypadki ograniczenia lub braku dostępności telefonicznej wystąpiły w przypadku 10 proc. przychodni. Trzecia weryfikacja dotyczyła 59 placówek, a ograniczenie dostępności telefonicznej stwierdzono w 5 z nich - dodaje rzeczniczka.
Fundusz nie podaje nazw ani lokalizacji placówek, w których stwierdzono nieprawidłowości. Chętnie natomiast wskazuje te, które mimo pandemii działają bez zarzutu. - Odbierają telefony, mają dobrze zorganizowaną centralę telefoniczną, informują pacjentów, że lekarz, czy pielęgniarka oddzwonią jeszcze tego samego dnia i mają możliwość wizyt osobistych - podkreśla Małgorzata Bartoszek.
Jako przykład do naśladowania wskazywane są m.in. przychodnie prowadzone przez Centrum Medyczno-Diagnostyczne w powiecie łukowskim. - Rozwiązania, z których korzystaliśmy już wcześniej, sprawdziły się w kryzysowej sytuacji związanej z epidemią. Dzięki temu nie musieliśmy wprowadzać nagłych zmian, ani zamykać żadnej przychodni - mówi Paweł Żuk, prezes spółki Centrum Medyczno-Diagnostyczne. I tłumaczy: - Nasi pacjenci są podzieleni na grupy m.in. pod względem chorób przewlekłych czy ryzyka, jakie wiąże się z ich schorzeniami. Wiemy, komu musimy pomóc w pierwszej kolejności i w jakich przypadkach na pewno nie wystarczą teleporady, tylko konieczne będą wizyty w przychodni.
Szef spółki zaznacza, że w opanowaniu sytuacji pomogły też rozwiązania elektroniczne. - E-recepty wypisujemy już od połowu ubiegłego roku. Mamy call-center. Jeśli jest podejrzenie zakażenia koronawirusem, konsultant od razu kieruje pacjenta do doradcy medycznego - tłumaczy Żuk. - Terminy przyjęć wyznaczamy w odpowiednich odstępach, przez co na wizytę czy badania laboratoryjne czekają w przychodni maksymalnie dwie-trzy osoby w jednym czasie.