Naukowcy cały czas szukają nowych możliwości leczenia pacjentów z Covid-19 z wykorzystaniem leków stosowanych wcześniej w innych chorobach.
– Do niedawna u około 70-80 proc. pacjentów, którzy trafiali do naszej kliniki było wskazanie do osoczoterapii. Niestety: od mniej więcej półtora miesiąca te proporcje trochę się zmieniły, bo mamy znacznie więcej pacjentów w trzeciej lub czwartej fazie choroby Covid-19, kiedy konieczny jest respirator, a wtedy podanie osocza ozdrowieńców jest już bezcelowe – tłumaczy dr hab. n.med. Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych SPSK1 w Lublinie. Dodaje: – Osoczoterapię, która jest aktualnie jedną z najlepszych metod leczenia tej choroby, stosujemy u pacjentów, którzy mają objawy zapalenia płuc, ale nie kwalifikują się jeszcze do respiratora.
Ebola, zapalenie stawów, Covid-19
W podobnym czasie podaje się remdesivir. To lek stosowany wcześniej na przykład w leczeniu gorączki Ebola. Jak tłumaczy dr Tomasiewicz, dostają go chorzy w drugiej fazie choroby. Podawanie tego leku u pacjentów na respiratorze nie ma sensu, bo wtedy leki przeciwwirusowe są nieskuteczne.
– Ze wszystkich leków stosowanych u pacjentów z Covid-19, to remdesivir ma najbardziej udokumentowane skuteczne działanie przeciwwirusowe – zaznacza kierownik lubelskiej kliniki.
Z kolei u pacjentów w najcięższych fazach Covid-19 jedyną możliwością farmakologiczną jest tocilizumab, lek immunosupresyjny, wcześniej stosowany głównie do leczenia reumatoidalnego zapalenia stawów. – Blokuje on układ immunologiczny i hamuje burzę cytokinową – wyjaśnia dr Tomasiewcz i dodaje: – Stosujemy też wysokie dawki sterydów np. deksametazon. Jest to lek dla pacjentów już z ciężkim zapaleniem płuc, bo w początkowych etapach choroby, kiedy objawy są niewielkie, może on przynieść więcej szkody niż pożytku. Może wręcz powodować namnażanie się wirusa.
Terapie skojarzone i efekty neurologiczne
Lekarze z lubelskiej kliniki przy ul. Staszica stosują również terapie skojarzone.
– Stosowanie osoczoterapii nie wyklucza podania pacjentowi remdesiviru czy innych leków. Wszystko zależy od tego, w jakiej fazie jest choroba i jak pacjent reaguje na leki. To są bardzo indywidualne kwestie – tłumaczy dr Tomasiewicz.
Potencjał w leczeniu pacjentów zakażonych koronawirusem lekarze dostrzegli też w amantadynie, stosowanej wcześniej u pacjentów z chorobami neurologicznymi.
– Amantadyna pierwotnie była stosowana jako lek przeciwwirusowy między innymi u pacjentów z grypą typu A. Co ciekawe u jednej z pacjentek, która miała jednocześnie chorobę Parkinsona zaobserwowano bardzo pozytywne efekty neurologiczne. To dało podstawę do dalszych badań i zastosowania tego leku na szerszą skalę u pacjentów neurologicznych – mówi prof. Konrad Rejdak, szef Kliniki Neurologii SPSK4 w Lublinie i prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Większe możliwości
Jak się jednak okazuje, możliwości tego leku są jeszcze większe.
– Wywiera on działanie ośrodkowe na układ nerwowy. Pojawiły się też doniesienia, że może blokować mechanizm zakażania kolejnych komórek przez wirusa SARS-CoV-2 – wylicza prof. Rejdak. – Jeszcze na początku epidemii zacząłem obserwować u swoich pacjentów przyjmujących lek zgodnie ze wskazaniami neurologicznymi, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem, bardzo łagodny przebieg Covid-19 albo wręcz brak objawów. To bardzo ciekawe, bo tacy pacjenci są w grupie ryzyka i SARS-CoV-2 może gwałtownie pogorszyć ich stan. W związku z tym przebieg choroby jest cięższy – wyjaśnia neurolog. Zaznacza, że potencjalnie amantadyna może mieć znacznie szersze zastosowanie niż tylko u pacjentów neurologicznych z Covid-19. – Jest dowód na to, że SARS-CoV-2 wędruje do ośrodkowego układu nerwowego drogą nerwów obwodowych i może powodować powikłania neurologiczne u pacjentów, którzy wcześniej nie mieli takich schorzeń. Amantadynę można by było więc stosować m.in. w takich przypadkach w celu zapobiegania i leczenia objawów neurologicznych.
Badania kliniczne
Być może na początku grudnia zaczną się badania kliniczne preparatu wyprodukowanego przez lubelską firmę Biomed z osocza ozdrowieńców.
– Chcielibyśmy, żeby badania kliniczne, w których weźmie udział 500 pacjentów, zaczęły się na początku grudnia, wówczas o pierwszych efektach moglibyśmy mówić jeszcze w tym roku – mówi Marcin Piróg, prezes Biomedu. – Aktualnie czekamy na odpowiedź z Urzędu Regulacji Leków, jeżeli będzie pozytywna, oznacza to zielone światło do rozpoczęcia badań klinicznych – dodaje prezes lubelskiej spółki.
Badania będą prowadzone w czterech ośrodkach: w Lublinie, Bytomiu, Białymstoku i Warszawie (wiodącym ośrodkiem jest lubelska klinika, którą kieruje dr hab. n. med. Krzysztof Tomasiewicz – przy. aut.). Po potwierdzeniu skuteczności terapii i określeniu dawki terapeutycznej, lek będzie mógł wejść w fazę rejestracji. Może to zająć od kilku do kilkunastu miesięcy. Biomed wyprodukował trzy tysiące ampułek immunoglobuliny anty-SARS-CoV-2. 150 litrów osocza potrzebnego do produkcji zostało zebrane przez siedem Regionalnych Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, w tym m.in. w Lublinie.