Lubelscy lekarze ze szpitala przy ul. Staszica przeprowadzili nowatorską operację. Pierwszy raz w Polsce zrobili zabieg pomagając pacjentom z zaawansowaną zakrzepicą żył głębokich
– Kiedy się obudziłam miałam bardzo opuchniętą i siną nogę. Nie bolało ale pojechałam do lekarza. Zrobiono mi USG. Okazało się, że muszę jak najszybciej jechać do szpitala nie wysiadając nigdzie z samochodu, bo jest poważne zagrożenie życia. Kiedy to usłyszałam zrobiło mi się słabo, miałam mroczki przed oczami, nie bardzo wiedziałam co się dzieje – opowiada pani Renata. Kobieta trafiła do jednego ze szpitali powiatowych w Lubelskiem. – Musiałam leżeć. Nie mogłam usiąść nawet na chwilę żeby coś zjeść, bo była obawa, że skrzep się oderwie. Rozpoczęło się szukanie placówki, w której można byłoby mi pomóc. Warszawa się nie odezwała. Na szczęście odezwał się Lublin.
Zakrzepica żył głębokich to problem, który statystycznie dotyka jedną na tysiąc osób. Nieco częściej są to kobiety. Wśród przyczyn choroby znajduje się m.in. siedzący tryb życia, długie podróże samolotem czy unieruchomienie po zabiegach operacyjnych. Sama choroba polega na tym, że w żyłach tworzy się skrzep, który po oderwaniu może się przemieścić prowadząc np. do zatoru płucnego, który z kolei może zakończyć się śmiercią.
– Najgorszą konsekwencją zakrzepicy jest zatorowość płucna. Ale są też inne. Przetrwała zakrzepica w dużych żyłach wywołuje obrzęki kończyn, które mogą się utrzymywać do końca życia, powodujące zmiany skórne prowadzące do niegojących się owrzodzeń. W związku z tym jakość życia chorych zdecydowanie ulega pogorszeniu – mówi dr Jan Jakub Kęsik, zastępca kierownika Kliniki Chirurgii Naczyniowej i Angiologii SPSK 1 w Lublinie. – Leczenie opiera się często na farmakoterapii ale ta nie jest możliwa we wszystkich przypadkach. Zabiegi udrożnienia żył głębokich wykonywane są w Polsce od około 10 lat. To leczenie inwazyjne i nie każdy pacjent może być do niego zakwalifikowany. Kilka miesięcy temu do użytku w Europie dopuszczone zostało urządzenie, które odsysa skrzeplinę. Od dwóch tygodni korzystamy z niego w naszym szpitalu.
Laikowi zabieg może kojarzyć się z działaniem odkurzacza. Mówiąc w dużym uproszczeniu żyła zostaje nacięta, wprowadzane są elementy rozkawałkowujące skrzeplinę i odsysające ją. Urządzenie jest inteligentne i rozpoznaje, co odessać, a co zostawić. Działa selektywnie. Jest też filtr zapobiegający oderwaniu się fragmentu skrzepu i przedostaniu się go dalej. W Lublinie w ten sposób zoperowano już trzy pacjentki. Pani Renata była pacjentką numer dwa.
– Nawet transport karetką do Lublina był bardzo trudnym doświadczeniem. Wiedziałam, że kierowca musi jechać bardzo ostrożnie. Nie może gwałtowanie hamować. Musi uważać na nierówności w jezdni. Na szczęście udało się, a w szpitalu przy Staszica trafiłam w najlepsze ręce – podkreśla. – Doktor Kęsik to wyjątkowy lekarz. Spokojny, sympatyczny, dokładnie wszystko tłumaczący. Jestem mu ogromnie wdzięczna. Powiedzieć muszę jednak o całym zespole tej Kliniki, o lekarzach, pielęgniarkach i salowych. To wspaniali ludzie, którzy naprawdę przejmują się pacjentem i tym, co się z nim dzieje.
Po dwóch dniach od operacji kobieta została wypisana do domu. – To ogromna ulga, że wszystko się udało i że już chodzę. Lekarze zdziałali cuda – mówi.
Entuzjazmu nie kryją też medycy.
– Zaleta tej metody polega m.in. na tym, że pacjent nie jest narażony na zbyt duże ryzyko krwawienia. Nie ma też konieczności przebywania kilka dni na oddziale intensywnej terapii, co do tej pory praktykowaliśmy. Pacjent może następnego dnia pójść do domu – mówi dr. Kęsik.
Na operacje z zastosowaniem inteligentnego zestawu aspiracyjnego nie będą kierowani wszyscy pacjenci z zakrzepicą.
– W większości leczenie zakrzepicy jest leczeniem farmakologicznym. Do tej metody dobieramy pacjentów, którzy mają zakrzepicę żył głębokich dużych np. biodrowych. Natomiast zakrzepica żył niżej położonych, mniejszych żył jest leczona zachowawczo – tłumaczy dr. Grzegorz Borowski, z Kliniki Chirurgii Naczyniowej i Angiologii. – Bardzo ważny jest też czas. Za pomocą nowej małoinwazyjnej metody jesteśmy w stanie usuwać skrzepliny do 2 tygodni od czasu ich powstania. Później robią się one zbyt twarde i musimy rozmawiać o innych metodach udrażniania.
Szacuje się, że za pomocą nowego urządzenia w szpitalu przy Staszica może być operowanych kilkadziesiąt osób rocznie.