Karetka pogotowia ma trafić do każdej z blisko 2,5 tysiąca gmin Polski – zakłada projekt ustawy o ochronie ludności i stanie klęski żywiołowej. Samorządowcy z mniejszych miejscowości się cieszą. Ale specjaliści przestrzegają, że to nie karetek potrzeba, a ratowników.
Utworzenie Funduszu Ochrony Ludności zapowiedział minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński. Rocznie ma do niego trafiać 3 miliardy złotych. Pieniądze mają służyć m.in. na wsparcie ofiar klęsk żywiołowych, ale także ratownictwo medyczne. W najbliższych kilku latach rząd ma kupić około 2800 karetek, które trafią do każdej polskiej gminy.
– Rękami i nogami popieram ten pomysł. Kwiaty zawieziemy temu, kto nam da karetkę – mówi Janusz Jankowski, wójt Michowa w powiecie lubartowskim. Najbliższa Michowa karetka pogotowia stacjonuje w oddalonym o 13 km Baranowie (powiat puławski). Jeszcze dalej jest do Kocka (23 km) czy Lubartowa (24 km).
W całym polskim systemie działają 1594 zespoły ratownictwa medycznego, w województwie lubelskim 90.
– Więcej karetek nam nie potrzeba. Największym problemem są kadry. Brakuje specjalistów medycyny ratunkowej, ale liczba samych ratowników medycznych też nie jest satysfakcjonująca – uważa prof. dr hab. n. med. Adam Nogalski, wojewódzki konsultant ds. medycyny ratunkowej. Pomysł na karetkę w każdej gminie nazywa nietrafionym, bo o rozmieszczeniu zespołu w danym miejscu powinno decydować realne zapotrzebowanie.
Zgodnie z projektem ustawy, zaplecze kadrowe karetek mają stanowić strażacy OSP, którzy będą tworzyć 10-tysięczny korpus ratowników medycznych. Szkoleniami ma się zająć Szkoła Główna Służby Pożarniczej.
Ale strażacy już teraz pomagają ratownikom medycznym. Własną karetkę otrzymaną z lubelskiego pogotowia od ubiegłego roku ma OSP Wojciechów (powiat lubelski).
– Kiedy mamy informację o zdarzeniu drogowym, na miejsce jedzie nasz samochód ratowniczo-gaśniczy, ale i zespół medyczny. Czasami jest tak, że zespół ratownictwa przyjeżdża przed nami, a czasami to my jesteśmy pierwsi. Kiedy mamy osobę poszkodowaną, możemy zabrać ją do karetki, a nie udzielać pierwszej pomocy na zewnątrz – mówi Stanisław Kamela, prezes OSP Wojciechów.
Wszystkich 17 aktywnie działających druhów z Wojciechowa ma kursy z kwalifikowanej pierwszej pomocy, ale służą tu także zawodowi ratownicy medyczni. Dzięki temu OSP może zabezpieczać imprezy masowe, takie jak np. pielgrzymki do pobliskiego Kębła, czy Wąwolnicy.
Plusy ze współpracy ze strażakami widzi także dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie.
– W ratownictwie medycznym jest coś takiego jak łańcuch przeżycia. Pierwsza pomoc to pierwsze jej ogniwo. To pole do działania dla strażaków i innych osób, które przeszły kursy pierwszej pomocy – mówi Zdzisław Kulesza. I dodaje, że nie wszędzie karetka pogotowia jest w stanie dojechać w kilka minut. Tutaj widzi rolę dla strażaków z lokalnych OSP, którzy są niekiedy bliżej miejsc zdarzeń i już teraz udzielają pierwszej pomocy. – Wsparcie w tym zakresie poprawia efektywność działania systemu – uważa.
Z Dariuszem Grudą, przewodniczącym Polskiego Związku Ratowników Medycznych rozmawiam kiedy jego zespół ma chwilę przerwy na tankowanie karetki. – Jest dopiero godzina 10, a już mieliśmy pięć interwencji. Z powodu upałów pojawia się znacznie więcej zasłabnięć – przyznaje Gruda. On również docenia wsparcie strażaków z umiejętnościami udzielania pierwszej pomocy. Strażacy mogą tamować krwotoki, coraz więcej jednostek OSP ma w swoich zasobach przenośne defibrylatory. – Wystarczy podpiąć taki defibrylator, a następnie rozpocząć reanimację do czasu przyjazdu wykwalifikowanego zespołu. To się sprawdza – uważa Dariusz Gruda.
Jednak dodaje, że pomysł wyposażania każdej gminy w kosztującą setki tysięcy złotych karetkę, niekoniecznie rozwiąże wszystkie problemy. – Bo karetka nie ratuje, tylko ratownik medyczny – podkreśla.
Potwierdzają to statystyki. – Jeśli spojrzeć na liczbę karetek do liczby mieszkańców to jesteśmy na jednym z wyższych miejsc w Europie. Problemem jest lepsze ich dysponowanie i wykorzystywanie do właściwych przypadków. A nasze karetki niestety łatają dziury systemu ochrony zdrowia – dodaje prof. Adam Nogalski. Chodzi mu o sytuacje, w której pacjent w lżejszym stanie zdrowia, ale nie mogąc otrzymać pomocy gdzie indziej, wzywa karetkę.
Projekt ustawy trafił teraz do prac w Sejmie. Szczegóły mają być znane po wakacjach.
Karetki w województwie lubelskim
Tutaj stacjonują zespoły ratownictwa medycznego: Lublin, Spadochroniarzy (6 zespołów); Lublin, al. Kompozytorów Polskich (3); Lublin, ul. Tetmajera (3), Garbów, Świdnik (2), Piaski, Łęczna (2), Bełżyce (2), Bychawa (2), Wysokie, Siedliszcze, Kraśnik (3), Annopol, Lubartów (2), Kock, Ostrów Lubelski, Opole Lubelskie, Poniatowa, Puławy (2), Nałęczów, Kazimierz Dolny, Baranów, Ryki, Dęblin, Łuków (2), Stoczek Łukowski, Adamów, Janów Lubelski (2), Biała Podlaska (4), Międzyrzec Podlaski (2), Terespol, Wisznice, Piszczac, Radzyń Podlaski (2), Komarówka Podlaska, Parczew (2), Chełm (4), Dorohusk, Włodawa (2), Urszulin, Wola Uhruska, Krasnystaw (2), Żółkiewka-Osada, Zamość (5), Krasnobród, Miączyn, Szczebrzeszyn, Biłgoraj (2), Frampol, Tarnogród, Tomaszów Lubelski (2), Łaszczów, Lubycza Królewska, Mircze, Hrubieszów (2), Teratyn.