– Nasz oddział znowu będzie zapchany, to kwestia najbliższych tygodni – przyznaje szefowa SOR szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie, jednego z najbardziej obleganych w regionie. Naukowcy prognozują, że pod koniec marca trzecia fala epidemii uderzy najsilniej
Trzecią falę epidemii Covid-19 w Polsce ogłosił już kilka dni temu minister zdrowia Adam Niedzielski. Naukowcy przewidują jej apogeum w marcu. – Z tym, że trudno jednoznacznie wskazać, czy będzie to druga połowa czy przełom marca i kwietnia. Tak przewidują modele matematyczne przygotowane zarówno przez polski ośrodek w Uniwersytecie Warszawskim, jak i amerykański w Uniwersytecie Waszyngtona – zaznacza prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie. Dodaje: – Amerykańskie prognozy wskazują, że dzienne zachorowania będą wówczas na poziomie 13-15 tys. Pamiętajmy jednak, że sytuacja jest bardzo dynamiczna, a w modelach tych nie uwzględniono jeszcze nowych wariantów koronawirusa – brytyjskiego i południowoafrykańskiego, które już są w Polsce.
Zdaniem prof. Szuster-Ciesielskiej, dużo będzie zależało od tego, jak przeciwciała chronią ozdrowieńców przed reinfekcją oraz zakażeniem nowymi wariantami koronawirusa. – Znaczenie ma tu także tempo szczepień przeciwko Covid-19 – ocenia ekspertka.
Włączyć szpital tymczasowy
W naszym województwie gwałtownych zmian na razie nie ma. – W odróżnieniu od statystyk krajowych nie obserwujemy jeszcze tak wysokiej dynamiki wzrostu liczby zakażeń, a w ślad za tym zajętych łóżek w szpitalach covidowskich, w tym łóżek z respiratorami. Niemniej każdego dnia obserwujemy wzrost o kilkanaście do kilkudziesięciu osób – zaznacza Lech Sprawka, wojewoda lubelski. Precyzuje: – Przykład z niedzieli, czyli z komunikatu poniedziałkowego: ten wzrost wynosi około 40 osób, ale to nie powoduje jeszcze drastycznego wzrostu liczby osób hospitalizowanych. Według stanu na godz. 9 w poniedziałek było zajętych 820 łóżek covidowskich (na 1940 dostępnych).
Jak dodaje wojewoda, w najbliższych dniach można spodziewać się „stale rosnącej tendencji”. – Nawału pacjentów, tak jak w trakcie drugiej fali, jeszcze nie ma, ale widzimy, że rośnie liczba przyjęć z innych szpitali, a to już jest sygnał, że sytuacja zaczyna się zmieniać – zwraca uwagę Agnieszka Ponieważ, kierownik SOR szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Przyznaje: – Jesteśmy przygotowani, że nasz oddział znowu będzie zapchany, to kwestia najbliższych tygodni.
Czy powinny być przywracane łóżka covidowe? – Nie wyobrażam sobie tego. Wróciliśmy do leczenia pacjentów niecovidowych, po opanowaniu drugiej fali i nie możemy znowu zamknąć im do tego dostępu. I tak cały czas mamy do czynienia z tymczasowym zamykaniem oddziałów ze względu na wykrycie zakażeń – uważa szefowa lubelskiego SOR. Dodaje: – Mamy nadzieję, że szpital tymczasowy zostanie bardziej włączony w te działania i to nas odciąży.
– Jest lekki wzrost liczby zakażonych pacjentów, którzy trafiają do naszego szpitala, ale nie ma na razie zagrożenia, że mogłoby zabraknąć dla nich miejsc. Na razie zajęta jest połowa, co daje nam bezpieczny margines, nawet gdyby wzrost był bardziej gwałtowny. Jesteśmy w stanie szybko wrócić do wyjściowej liczby 180 łóżek dla pacjentów covidowych – podkreśla z kolei Kamila Ćwik, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Chełmie.